Lisicki: Centrum UE znów próbuje wykorzystać kryzys, by przejąć kolejne kompetencje państw

Lisicki: Centrum UE znów próbuje wykorzystać kryzys, by przejąć kolejne kompetencje państw

Dodano: 
Emmanuel Macron, Ursula von der Leyen, Friedrich Merz
Emmanuel Macron, Ursula von der Leyen, Friedrich Merz 
Centrum Unii ponownie chce wykorzystać kryzys, by rozszerzyć władzę Brukseli kosztem państw narodowych. Tym razem chodzi o kompetencje w zakresie polityki obronności, mówi Paweł Lisicki

W nagraniu na naszym kanale YouTube redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki zwrócił uwagę na kilka istotnych kwestii dotyczących rezolucji PE ws. obronności. Tłumaczył też, na czym polega w jego ocenie manipulacja ze zgłoszoną przez koalicję Donalda Tuska sejmową uchwałą wyrażającą poparcie dla unijnej rezolucji, której nie poparły PiS i Konfederacja. Przypomnijmy, że partie te – wbrew oskarżeniom ze strony polityków koalicji – popierają Tarczę Wschód, a problem leży w niektórych zapisach dot. forsowanego przez Brukselę europejskiego systemu obronności.

Lisicki: Bruksela wykorzystuje kryzys, aby rozszerzyć swoją władzę

Lisicki zaznaczył, że aby zrozumieć o co chodzi z przedsięwzięciem dot. wspólnej obronności, należy mieć na uwadze, jak działa system obecnej Unii Europejskiej. Podkreślił, że centrum Unii wykorzystuje każdy wykreowany bądź realny kryzys, by rozszerzyć władzę Brukseli kosztem państw narodowych. – Kiedy był tzw. kryzys pandemiczny UE zaciągnęła kredyt w imieniu wszystkich państw Unii, po czym poszczególne państwa mogły z niego korzystać, ale wyłącznie za zgodą centrum po spełnieniu konkretnych kryteriów – przypomniał.

– Nastąpiło więc przesunięcie środka ciężkości z poszczególnych państw do Brukseli. Nastąpiło ograniczenie kompetencji państw narodowych i wzmocnienie kompetencji centrum. Dokładnie to samo obserwujemy w tym momencie. [...] Oni działają w taki sposób, że patrzą, czy uda się wytworzyć sytuację niebezpieczną albo postrzeganą jako niebezpieczną dla społeczeństw europejskich i wtedy natychmiast próbują przekierować strach, obawę, na żądanie większych kompetencji dla siebie – powiedział Lisicki.

UE chce przejąć kompetencje państw członkowskich w zakresie polityki zagranicznej i obronnej

Publicysta zwrócił uwagę, że kierownictwo Unii Europejskiej nie odnosi się zbyt pozytywnie do trwających rozmów prowadzonych przez prezydentów Trumpa, Zełenskiego i Putina celem doprowadzenia do zakończenia wojny. – To znajduje się kompletnie na marginesie. UE wykorzystuje ten konflikt po to, żeby przesunąć kolejne kompetencje poszczególnych państw i następnie uzyskać pełnię władzy nad tymi obszarami polityki zagranicznej i obronnej, które do tej pory były wyjęte spod ich kontroli – powiedział.

W planie dozbrojenia Unii tak samo, jak w kryzysie „pandemicznym” Bruksela chce zaciągnąć wspólny dług. Wszyscy będą spłacać, ale to centrala będzie decydować, na co te pieniądze będą mogły być wydane, ostrzegł Lisicki. – Czyli najważniejsza kompetencja z punktu widzenia państwa narodowego ma zostać odebrana Polsce i innym krajom członkowskim i ma zostać przekazane Brukseli. W rezolucji PE mówi się wyraźnie, że decyzje dotyczące europejskiego systemu obronności będą zapadały kwalifikowaną większością głosów. To znaczy, że Polska straci prawo weta – kontynuował publicysta.

Podstawowy atrybut państwa

Lisicki ocenił, że wobec wojny na Ukrainie Unia wykorzystuje sytuację, żeby nastraszyć społeczeństwa i nakłonić je do tego, aby zgodzili się na zrobienie czegoś, czego normalnie nigdy by nie zrobili – zrezygnowali z tak ważnego, bezwzględnego, kluczowego atrybutu państwowego, jakim jest decydowanie o własnym systemie obronności – ostrzegł.

Kto dostanie kontrakty zbrojeniowe?

Dalej tłumaczył, że w praktyce kontrakty na zbrojenia dostaną najprawdopodobniej koncerny zbrojeniowe z Niemiec i Francji. Wspólne pieniądze zasilą zatem najsilniejszych, czyli znów – wzmocnienie państw tworzących centrum Unii. Ponadto należy postawić pytanie, co z zakupami, których Polska dokonywała do tej pory w USA, Korei Południowej i w Izraelu, skoro Bruksela chce, aby środki były przeznaczane na przemysł zbrojeniowy działający w Europie. – Dlaczego Polska nie mogłaby sama decydować, kto jest jej partnerem i u kogo ma kupować, a mieliby to za nas robić brukselscy, francuscy czy niemieccy urzędnicy? – powiedział.

– Kto w związku z tym walczy tu o suwerenność, a kto ją sprzedaje – pytał Lisicki, nawiązując do krytyki skierowanej przez premiera Tuska w stronę PiS i Konfederacji, które nie poparły unijnej rezolucji ani sejmowej uchwały wyrażającej dla niej poparcie.

W dalszej części nagrania redaktor naczelny "Do Rzeczy" omówił kwestię unijnego przedsięwzięcia w kontekście gwarancji amerykańskich dla Polski oraz funkcjonowania sojuszu NATO.

Czytaj też:
Ociepa: Rezolucja PE nie była o Tarczy Wschód. Przykładacie rękę do NATO-bis
Czytaj też:
Przełomowy dokument ws. obronności. UE proponuje "strategię jeżozwierza"

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także