DoRzeczy.pl: Donald Tusk na kilka dni przed wyborami odkurzył projekt CPK i zapowiedział, że prace nad Centralnym Portem Komunikacyjnym przyspieszą. Czy jest pan zadowolony z tego powodu i czy wierzy pan w motywację premiera?
Marcin Horała: Nie, to oczywiście czysta propaganda. Premier mówi, że już wkrótce rozpocznie się proces wyłaniania generalnego wykonawcy terminala. Jednak po kolei: nie ma prawomocnej decyzji lokalizacyjnej, bo samo CPK wycofało wniosek o rygor natychmiastowej wykonalności. Nie ma nawet złożonego wniosku o pozwolenie na budowę. Od pół roku trwa proces odbiorów projektu budowlanego. I w takiej sytuacji mają wybierać wykonawcę generalnego? To jest po prostu żart, wrzutka pod kampanię wyborczą. A jeśli się dokładniej wczytać, chodzi o zaproszenie do dialogu konkurencyjnego, który może potrwać nawet dwa lata.
Z tego, co pan mówi, wyłania się obraz, że przy budowie CPK niewiele się dzieje. To martwi.
Niewątpliwie to martwi. Dzieje się bardzo niewiele. Mamy raczej do czynienia z udawaniem, chociaż nie wiem – może oni naprawdę chcą, ale nie potrafią. W gruncie rzeczy to bez znaczenia. Czy to świadomy sabotaż, czy robią, co mogą, a wychodzi im sabotaż. Obie opcje są złe.
Z informacji, które pan posiada jako poseł i były minister nadzorujący ten projekt, zarówno budowę terminala, jak i nitki kolejowe całej infrastruktury – czy wszystko stoi?
To bardzo powoli posuwa się do przodu, ale w harmonogramie przygotowanym przez pana Macieja Laska, który mówił, że ten plan jest urealniony, czyli opóźniony w stosunku do naszego – już występują opóźnienia. To rzeczywiście jest bardzo martwiące.
Wychodzi na to, że z CPK jest jak z tymi stu ustawami deregulacyjnymi, które miały być gotowe do końca maja. Zostało pięć dni. Czy pan jako poseł widział te ustawy?
Nie, oczywiście, nie widziałem. To jest podobne do sytuacji ze stu konkretami, których nie widziałem. Każdy, kto za pierwszego rządu Tuska chodził do gimnazjum, może to sobie sprawdzić na laptopie, który wtedy obiecano gimnazjalistom.
Karol Nawrocki pochwalił się testem na obecność narkotyków – nie ma ich w organizmie. Czy oczekiwałby Pan, że jego konkurent też zrobi taki test?
Oczywiście. Internauci nawet stworzyli hashtag "cóż szkodzi przebadać". Pojawiały się różne insynuacje i oskarżenia wobec Karola Nawrockiego, on zrobił test i wynik był negatywny. Teraz prosimy, aby Rafał Trzaskowski też się przebadał, najlepiej razem z osobami ze swojego sztabu. My ze sztabu również chętnie poddamy się takim badaniom – nie ma problemu.
Czytaj też:
Trwa konferencja CPAC. "My Polacy jesteśmy za sojuszem z USA"Czytaj też:
Sekretarz ds. bezpieczeństwa USA w Polsce. Interesowała ją ochrona granic
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
