Minister funduszy i polityki regionalnej odniosła się do sytuacji w koalicji i w rządzie po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich. "Minęły dwa tygodnie i mam wrażenie, że jesteśmy w tym samym punkcie. Lekcja udzielona przez wyborców nie dotarła z siłą, z którą powinna była dotrzeć. Teatr polityczny-ciągnąca się tygodniami rekonstrukcja, czy wzajemne zaganianie się do roboty – nie pomoże. Robota bez celu strategicznego zamienia się w bieganie z taczkami bez patrzenia co w tych taczkach wieziemy" – wskazuje Pełczyńska-Nałęcz, która jest przedstawicielką Polski 2050.
Dalej szefowa MFiPR wylicza najważniejsze wyzwania stojące przed rządzącymi oraz sposoby na to, aby im podołać. "Potrzebna jest pozytywna, ale też prawdziwa (a nie bajkowa) wizja odważnego rozwoju" – zauważa i wskazuje:
"Są trzy kluczowe wyzwania, które stoją dziś przed Polską
👉Kryzys demograficzny. Mamy 5-7 lat aby zapobiec scenariuszowi rozwojowego pustynnienia, w którym wszystko co przyszłościowe zostanie tylko w metropoliach. A dołączenie do rozwoju będzie oznaczało dla młodych przymus wyjazdu do dużego miasta.
👉 Za mała wydajność pracy. Jesteśmy na szarym końcu innowacyjności europejskiej. Na to nakładają się wysokie ceny energii. Te ceny to efekt wojny, ale także przestarzałej infrastruktury energetycznej. Ci co krzyczą: wystarczy zostać przy węglu – plotą androny. Do wydobycia węgla dopłacamy grube miliardy.
👉 I wreszcie wojna – sąsiadujemy z imperium zła, które napadło na swojego sąsiada i grozi także nam. Musimy przekierować ogromne środki na zbrojenia. I każdy się zgadza, ale mało kto uczciwie przyzna, że te pieniądze trzeba skądś wziąć. Bo złotówki w budżecie nie rosną na drzewach, a biorą się z podatków – niby prawda oczywista, a jednak przez wielu skrzętne ukrywana".
Pełczyńska-Nałęcz przedstawia recepty
"Co robić?" – pyta minister funduszy, a następnie odpowiada:
"👉 Postawić na nowe technologie w polskich firmach – to warunek konieczny krótszej i lepiej płatnej pracy. Czterodniowy tydzień pracy to przyszłość. Ale nie opowiadajmy ludziom, że można postawić wóz przed końmi i to pojedzie. Należy doprowadzić do mariażu nauki z biznesem. Dać bodziec bankom, by zaczęły finansować rozwój (stąd podatek od nadmiarowych zysków). No i pamiętajmy ok 15% polskiej gospodarki to spółki skarbu państwa. Antykuwetyzacja to nie tylko odpowiedź na słuszne oburzenie ludzi, których denerwują „otłuszczone” koty. To także realne zyski dla naszej gospodarki. Bezdyskusyjnie trzeba iść do przodu z transformacją energetyczną, ale jej celem obok bezpieczeństwa musi być opłacalność dla polskiego biznesu.
👉 Postawić na wsparcie 50 średnio-mniejszych miast. Te miasta zapewnią okolicznym mieszkańcom dostęp do rozwoju i usług. Inwestycja w transport publiczny nie może polegać na tym, że białe kołnierzyki będą śmigały jeszcze szybciej między Warszawą a Poznaniem. Trzeba zwolnić o te kilka minut i zrobić przystanek np w Kaliszu. Bo dla prawie 400tysięcznej aglomeracji kalisko-ostrowskiej to jest kwestia rozwojowego być, albo nie być.
👉 I mieszkania. Celem ma być dostępność mieszkań dla młodych, a nie czynienie z nich żyły złota dla najbogatszych. A więc pochowanie raz i na zawsze dopłat do kredytów. Postawienie na budownictwo społeczne. No i skończenie z polityką wasalizacji kupujących wobec deweloperów. Wreszcie – podatek od trzeciego i kolejnych mieszkań. Mieszkania zostaną „wypuszczone” na rynek, a kapitał uwolniony z betonu powędruje do innych rozwojowych inwestycji czyli tam gdzie jest bardzo potrzebny.
👉 Wreszcie pieniądze. Ludziom podatków podwyższać nie należy, ale bankom (od nadmiarowych zysków) czy gigantom cyfrowym – owszem jak najbardziej. Należy przestać opowiadać niestworzone historie (to także apel do prezydenta-elekta), że można nagle wyjąć z budżetu 56 mld w ogromnej kwocie wolnej od podatku i nikt nawet tego nie poczuje. Otóż poczuje – zabraknie na edukację, leczenie seniorów, o inwestycjach w zbrojenia w ogóle nie wspominając".
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz konkluduje słowami: "Potrzebna jest diagnoza, plan i oczywiście jego wdrożenie. To jest warunek konieczny dla sukcesu naszego rządu. Bo ten sukces jest jak najbardziej możliwy. Co więcej jest po prostu konieczny, abyśmy za 2 lata nie obudzili się w brunatnej Polsce".
Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz: Bez PSL nie ma tego rząduCzytaj też:
Sensacyjny sondaż: Olbrzymie problemy KO, Korona Brauna wchodzi do Sejmu
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.