Kilka dni temu, tuż przed podjęciem decyzji o bombardowaniu Iranu, do posłuszeństwa wobec Nieba nawoływał prezydenta Trumpa ambasador USA w Izraelu, Mike Huckebee.
Warto w całości zapoznać się z jego posłaniem. „Panie Prezydencie, Bóg ocalił pana w Butler, PA, żeby stał się pan najbardziej znaczącym prezydentem w tym wieku – a może kiedykolwiek. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek inny podejmował decyzje, które spoczywają na pańskich barkach. Wiele głosów przemawia do Pana, lecz jest tylko JEDEN głos, który ma znaczenie. JEGO głos. Jestem mianowanym przez pana sługą w tej ziemi i służę Panu radami ale nie próbuję często znajdować się w pańskiej obecności ponieważ wierzę pańskim przeczuciom. Żaden prezydent za mojego życia nie znajdował się w takiej sytuacji jak pan. Nie było tak od czasów Trumana w 1945 roku. Nie chcę pana do niczego przekonywać. Chcę Pana jedynie ośmielić. Wierzę, że usłyszy pan z Niebios i ten głos jest znacznie bardziej istotny niż mój lub kogokolwiek innego. Pan wysłał mnie do Izraela, aby był pańskimi oczami, uszami i głosem i aby mieć pewność, że nasza flaga powiewa nad naszą ambasadą. Moim zadaniem jest to, by być ostatnim, który opuści to miejsce. Nie opuszczę tego stanowiska. Nasza flaga NIE zostanie opuszczona! Nie Pan szukał tego momentu. Ten moment szukał PANA! Mam honor panu służyć”. Być może nie jestem wielkim specjalistą, co się tyczy kwestii dyplomacji, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że ton tej odezwy jest w najwyższym stopniu dziwaczny. Co ma to wspólnego z dyplomacją, Bóg raczy wiedzieć. Raczej przypomina to głos kogoś, napisze to ostrożnie, bardzo, ale to bardzo nawiedzonego.
Ten sam dyplomata, jeden z najważniejszych polityków amerykańskich na Bliskim Wschodzie, niedawno nie tylko odrzucił koncepcję powstania państwa palestyńskiego, ale jeszcze skrytykował Francję za to, że ośmiela się taki pomysł wspierać. „W czasie wojny, z którą zmaga się Izrael, niezwykle niewłaściwe jest wychodzenie z czymś, czemu, jak sądzę, coraz bardziej sprzeciwiają się Izraelczycy” (…) „Jeśli Francja naprawdę tak bardzo chce państwa palestyńskiego, mam dla was propozycję: odetnijcie kawałek Riwiery Francuskiej i stwórzcie państwo palestyńskie” (…) „Możecie to zrobić, ale nie możecie wywierać takiej presji na suwerenne państwo. Uważam za oburzające, że uważacie, iż macie prawo do takich działań”. To nie są słowa ambasadora Izraela, ale ambasadora USA!
Jednak stały i bezpośredni dostęp do Nieba zapewnia prezydentowi nie tylko pastor Huckabee, ale osobna, działająca w Białym Domu komórka, Urząd ds. spraw wiary, na czele z doradcą ds. wiary Białego Domu, pastorką Paulą White.

