– Propozycję zostanie ministrem dostałem od premiera podczas urlopu, było to tuż przed nominacją, w czwartek przyjechałem do Warszawy, skracając urlop. Poszedłem na półtoragodzinną rozmowę z premierem i nie ukrywam, że była to trudna decyzja dla mnie – mówił Waldemar Żurek w rozmowie z Radiem Zet.
– Najważniejszą rzeczą jaką premier mi powiedział, to była sfera niezależności. Premier chciałby, by ministrem był człowiek, który nie jest politykiem, który jest postrzegany jako niezależny. Dostałem od premiera Tuska wolną rękę do działania – dodał.
Żurek: Dałem pozytywną odpowiedź po kilku godzinach
Rozmowa z premierem o wejściu Żurka do rządu była w czwartek tydzień przed rekonstrukcją. Żurek dał odpowiedź pozytywną po kilku godzinach od rozmowy z szefem rządu, tego samego dnia.
– Moja decyzja była spowodowana tym, że ja widzę po prostu, że sytuacja, zwłaszcza w wymiarze sprawiedliwości, który dla mnie jest kluczowy, bo on wpływa na wszystkie dziedziny życia – kontynuował.
Dopytywany o dalsze plany na reformę resortu minister stwierdził, że każdy projekt i zamiar musi być przedyskutowany z koalicjantami. – Nie podobało mi się to, jak projekty z zamysłu rządowe, były w mediach przez pozostałych koalicjantów krytykowane – dodał.
Pierwszy tydzień Żurka. Kilkadziesiąt sędziów odwołanych
W czwartek nowy minister sprawiedliwości podsumował pierwszy tydzień swojej pracy na czele resortu. Pochwalił się, że do tej pory odwołał z delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości dziewięć osób. Ponadto odwołał już 46 prezesów i wiceprezesów sądów w całym kraju. Politycy Koalicji Obywatelskiej nie kryją zachwytów nad działaniami nowego ministra. Z kolei opozycja mówi o "czystkach" i politycznej zemście. Tymczasem wieczorem Żurek był gościem w TVP Info, gdzie mówił o swoich kolejnych planach.
Czytaj też:
Rewolucyjne działania Żurka. Tyle osób wyrzucił już z sądówCzytaj też:
Sadurski instruuje Żurka: Nie należy już prosić o opinię Komisji Weneckiej
