Wielką burzę wywołała skandaliczna wypowiedź Witalija Mazurenki, która padła we wtorek na antenie Polsat News. Przypomnijmy, że krytykując prezydenckie weto ws. pomocy Ukraińcom ukraiński dziennikarz porównał Karola Nawrockiego do kryminalisty. – Retoryka i zachowania pana Nawrockiego to nie są zachowania prezydenckie, tylko zachowania Pahana. Tak określa się w rosyjskich więzieniach przywódcę kryminalnego – powiedział Mazurenko.
Słowa te spotkały się z natychmiastową reakcją redakcji, z którą dziennikarz współpracuje. Z opublikowanego przez Obserwator Międzynarodowy oświadczenia wynika, że Mazurenko stracił pracę. Redakcja podkreśliła, że była to prywatna opinia dziennikarza, wypowiedziana bez wiedzy i zgody redakcji. "W żaden sposób nie odzwierciedla ona stanowiska naszej redakcji i nie wpisuje się w wartości, którymi się kierujemy" – zapewniono.
Bez skruchy
Teraz posiadający również polskie obywatelstwo Ukrainie udzielił wywiadu, w którym mówi, że choć przeprosił, to nie czuje, aby zrobił coś nagannego. "Po pierwsze, chciałem podziękować wszystkim tym, którzy w tych dniach wspierali mnie, bo liczą się ludzie, którzy pojawiają się w krytycznych momentach w życiu człowieka. (...) Jeżeli rzetelnie wysłuchamy się w to, co powiedziałem, to mówiłem o zachowaniu człowieka, pana Karola Nawrockiego. To było o sposobie, w jaki zachowuje się Karol Nawrocki, o czym świadczyło też posiedzenie Rady Gabinetowej. Dla mnie, jako dla dziennikarza wartością bezwzględną jest wolność słowa i jakikolwiek atak na swobodę słowa jest niedopuszczalny. Nie czuję żadnej skruchy za to, co powiedziałem. Jestem człowiekiem dorosłym i ta fala hejtu w internecie to dosyć drobna rzecz dla człowieka, który wie, czym jest godność. Mój post z przeprosinami miał drugie dno. Umiem przyjmować ciosy, ale nie chciałbym, aby otrzymywały je osoby mi bliskie lub powiązane ze mną. Niestety ta fala hejterska uderzała też w nich. I przede wszystkim chciałem ich osłonić" – przekonuje w rozmowie z Onetem.
Odniósł się do krytyki, jaka spadła na niego głównie ze strony polityków PiS. "Żaden z tych polityków realnie do mnie nie zadzwonił i nie zaproponował rozmowy, by po ludzku wyjaśnić sprawę. To była próba zrobienia ze mnie przykładu, żeby panu i innym naszym kolegom dziennikarzom włączała się wewnętrzna samokrytyka, w razie chęci zabrania głosu przeciwko panu Nawrockiemu, innym politykom z PiS-u, czy brunatnego zagrożenia z zapachem czerwonej Moskwy, które obecnie zdobywa popularność w Polsce" – oburza się. Twierdzi, że w Polsce narasta ukrainofobia. "Jeszcze w trakcie programu powstał zmanipulowany filmik ze słowami wyrwanymi z kontekstu. Ktoś obserwował media i czekał na stworzenie tej fali hejtu. Widzimy medialnie podsycanie ze strony skrajnie prawicowych grup, ale także i PiS-u najbardziej takich zwierzęcych instynktów, które istnieją w ludziach. Ukraińcy stają się taką łatwą ofiarą" – twierdzi Witalij Mazurenko.
Czytaj też:
Miller "w gościach" u Mentzena. Pochwalił NawrockiegoCzytaj też:
KUL odcina się od Mazurenki. "Żadnych związków"
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
