Polska jak RFN po 1961 r.?
  • Lech MażewskiAutor:Lech Mażewski

Polska jak RFN po 1961 r.?

Dodano: 
Flagi rosyjska i polska, zdjęcie ilustracyjne
Flagi rosyjska i polska, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Wojciech Pacewicz
Sytuacja po incydencie z pojawieniem się nad Polską 10 września rosyjskich dronów może nieco przypominać napięcia związane z budową muru berlińskiego w połowie 1961 r. Wtedy i dziś zachowanie Stanów Zjednoczonych wobec swojego protegowanego mogło budzić wątpliwości. Czy Warszawa byłaby w stanie wyciągnąć takie same wnioski z incydentu z bezzałogowcami, jak Bonn po powstaniu muru w Berlinie?

W nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 r. rozpoczęła się budowa muru w Berlinie; stolica zjednoczonych przez kanclerza Ottona von Bismarcka Niemiec uległa podziałowi aż do 9 listopada 1989 r. Prezydent John F. Kennedy wysłał trasą tranzytową do Berlina dodatkowo 1,5 tys. żołnierzy. Do groźnego wydarzenia doszło 27 października 1961 r., kiedy to przy Checkpoint Charlie na linii granicznej stanęły amerykańskie i sowieckie czołgi. Było wiadomo, że stronami konfliktu w sprawie muru berlińskiego nie są RFN i NRD, ale USA i ZSRS. Następnego dnia czołgi wróciły do swoich miejsc stacjonowania. W czerwcu 1963 r. miasto odwiedził Kennedy, ale do powiedzenia miał jedynie słynne: „Ich bin ein Berliner”. W trakcie wizyty kanclerza Ludwiga Erharda w Paryżu 11 czerwca 1964 r. prezydent Francji Charles de Gaulle złożył propozycję natychmiastowego użycia francuskiej broni atomowej w przypadku ewentualnego konfliktu o Berlin lub ataku ZSRS na RFN.

Incydent przy Checkpoint Charlie obserwował ze swojego gabinetu nadburmistrz Berlina Willy Brandt, który zrozumiał, że Stany Zjednoczone nie zaryzykują wojny ze Związkiem Sowieckim w sprawie muru. To było wszystko, co mogli i chcieli zrobić Amerykanie dla Niemiec. Kwestia ułożenia stosunków między oboma państwami niemieckimi, a tym bardziej ich zjednoczenia nie była na agendzie polityki Waszyngtonu. Tym musieli się zająć sami Niemcy, rozumiejąc, że klucz do rozwiązania ich problemów znajduje się na Kremlu. W efekcie pod koniec lat 60. ubiegłego wieku rodzi się Ostpolitik, która doprowadzi w latach 1990–1991 do wchłonięcia NRD przez RFN. Propozycji de Gaulle’a nie chciano nawet rozważyć, bo zgodę na unicestwienie własnego kraju i narodu trudno nazwać polityką, byłby to raczej rodzaj zbiorowego samobójstwa w imię walki z ZSRS.

Wobec NATO i USA

W zestrzeliwaniu rosyjskich dronów udział wzięły nie tylko polskie samoloty, lecz także należące do państw członków NATO. To oczywiście dobrze świadczy o spójności sojuszu północnoatlantyckiego, ale nie najlepiej o polskiej armii, która samodzielnie nie była w stanie unieszkodliwić kilkunastu obcych bezzałogowców.

Artykuł został opublikowany w 39/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także