Rzecznik PiS: Pod pretekstem DSA rząd chce kontrolować internet

Rzecznik PiS: Pod pretekstem DSA rząd chce kontrolować internet

Dodano: 
Rzecznik PiS Rafał Bochenek
Rzecznik PiS Rafał Bochenek Źródło: PAP / Wojciech Szubartowski
Rząd chce wprowadzić radykalne regulacje. Na podstawie decyzji urzędnika UKE będzie można blokować treści w internecie – ostrzega rzecznik PiS Rafał Bochenek.

– Internet dotychczas był pewną oazą wolności – wolności słowa, wymiany myśli, poglądów, dyskusji, debaty publicznej – powiedział Bochenek na antenie Telewizji wPolsce24, pytany o projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Ostrzegł, że choć DSA jest obowiązkowa dla całej Unii Europejskiej, to w Polsce wdrożenie rozporządzenia ma być szczególnie daleko idące.

Bochenek: Rząd chce kontrolować internet

Poseł zwrócił uwagę, że przewidziana przez koalicję procedura jest bardzo szybka i nadaje urzędnikowi z ramienia rządu (prezes UKE) możliwość zablokowania postów w internecie. Podkreślił, że media głównego nurtu są zdominowane przez ludzi zorientowanych prorządowo, którzy nie patrzą i nie będą patrzeć na ręce ekipie Donalda Tuska, ani podnosić żadnych tematów dla niego niewygodnych.

– To jednak bardzo często dociera do ludzi właśnie dzięki internetowi. I te wszystkie treści w związku z regulacją, którą chce wprowadzić rząd, będą mogły być weryfikowane, kontrolowane przez obecnie rządzących. Ja się na to nie godzę. Uważam, że to jest łamanie pluralizmu poglądów i tak naprawdę wpływanie na opinię publiczną administracyjnymi i sztywnymi metodami – powiedział parlamentarzysta.

Przypomnijmy, że projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną przygotował resort cyfryzacji kierowany przez Krzysztofa Gawkowskiego z Lewicy. Regulacja wynika z obowiązku wdrożenia postanowień unijnego aktu o usługach cyfrowych (DSA), dotyczącego m.in. blokowania tzw. „nielegalnych treści” w internecie. Projekt ma szeroki zakres przedmiotowy. Część rozwiązań nie budzi wątpliwości, jednak jego przeciwnicy wskazują, że są w nim zaszyte przepisy, które w praktyce wprowadzą możliwość stosowania cenzury politycznej poprzez zablokowanie treści niewygodnych dla rządu.

Jak będzie wyglądać procedura?

Początkiem procedury mogącej skutkować blokadą będzie zawiadomienie autora "spornej treści" przez usługodawcę internetowego o rozpoczęciu postępowania. Wówczas będzie miał dwa dni na przedstawienie swojego stanowiska. Nakaz usunięcia danej treści, jak wspomnieliśmy, będzie miał prawo wydać prezes UKE oraz przewodniczący KRRiT – w przypadku platform wideo. Decyzja o usunięciu będzie mogła zostać wydana, jeśli "nie powoduje negatywnych skutków dla dyskursu obywatelskiego i procesów wyborczych".

Od decyzji nie będzie przysługiwać odwołanie. Autor treści będzie musiał wnieść sprzeciw do sądu powszechnego.

Ustawa ma uprawnić m.in. prokuraturę, Policję, Krajową Administrację Skarbową, Straż Graniczną (w tematach dot. handlu ludźmi) do wnioskowania o wydanie nakazu zablokowania "nielegalnej treści".

W maju Polska została pozwana do TSUE przez Komisję Europejską za niewywiązywanie się z wymogu realizacji DSA w wyznaczonym terminie.

Czytaj też:
Konfederacja: Projekt rządu przypomina rozwiązania z państw totalitarnych
Czytaj też:
Spór o DSA. "Urzędnik ma decydować, co jest mową nienawiści i fake newsem"


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: wPolsce 24, YouTube / DoRzeczy / PAP
Czytaj także