W środę (1 października) wchodzi w życie system kaucyjny, obejmujący oznaczone znakiem kaucji: jednorazowe butelki z tworzyw sztucznych o pojemności do 3 litrów (kaucja 50 gr), metalowe puszki o pojemności do 1 litra (50 gr), a także – od 1 stycznia 2026 r. – szklane butelki wielokrotnego użytku do 1,5 litra pojemności (1 zł). Kaucję będzie można odebrać przy zwrocie opakowania: w sklepie lub w automacie (paragon nie będzie wymagany).
Sieć Kaufland, aby ominąć te dodatkowe obciążenia finansowe, będzie sprzedawać wodę mineralną Ustronianka w butelce o pojemności 3,001 litra.
Jan Szyszko, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, zamieścił na platformie X mocny wpis, w który, skrytykował strategię sieci sklepów. Jego zdaniem Kaufland stosuje "czyste antypolskie cwaniactwo".
"Wpływy z systemu kaucyjnego trafią do zwykłych ludzi oraz do polskich firm robiących zielone technologie. Nazwijmy rzeczy po imieniu: omijanie systemu to żadne eureka, tylko czyste antypolskie cwaniactwo. Wstyd też dla niemieckiego korpo Kaufland, które w Polsce promuje takie patologie. Ciekawe, czy tak samo robią u siebie w kraju" – napisał wiceminister Szyszko.
Czy system kaucyjny oznacza wzrost cen?
Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska była pytana w środę w Polsat News, czy system kaucyjny nie spowoduje wzrostu cen. – Nie, nie ma takiego ryzyka, ponieważ kaucja, która będzie od nas pobierana, ona będzie do nas wracać – zapewniła.
Na uwagę, że przy zakupie produktu objętego kaucją trzeba będzie zapłacić 50 gr lub 1 zł więcej, szefowa resortu powtórzyła: – Ale to będzie do nas wracać. To będzie taki koszt migrujący w naszym portfelu, a nie wydatek.
– Jak słyszę "koszt migrujący", to mam ciarki, że on do portfela nie wróci – stwierdził dziennikarz prowadzący rozmowę Marcin Fijołek. – Wszystko w pana rękach – odpowiedziała Hennig-Kloska.
Czytaj też:
Żabka przebija system kaucyjny. "Klienci zyskają podwójnie"Czytaj też:
Nowa opłata. Duże sieci handlowe zabrały głos
