Kiedy w 1986 roku św. Jan Paweł II zorganizował Międzynarodowy Dzień Modlitw o Pokój w Asyżu, wielu katolików było głęboko zaszokowanych. Widok papieża, który modli się ramie w ramię z przedstawicielami najrozmaitszych religii; bałagan organizacyjny, kiedy na tabernakulum w jednym z kościołów postawiono figurkę buddy (sic) – to było już zbyt wiele. Kuria Rzymska też nie była zadowolona i później wyciągnięto z tego skandalu pewne wnioski. Czas minął, niektórzy zapomnieli, żyło się dalej.
W 2019 roku Franciszek sięgnął do „ducha Asyżu” i podpisał niesławną Deklarację z Abu Zabi. Jej treść głosiła, że różnorodność rasy, płci, języka czy religii – jest wyrazem mądrej woli Bożej. Kardynał Gerhard Müller zapytany o treść tego dokumentu odparł, że nie można go traktować dosłownie ani nazbyt poważnie – bo w przeciwnym razie byłaby to teologiczna „bomba atomowa”. Miał rację – dosłownie i poważnie potraktowany, tekst jest proklamacją heretyckiego relatywizmu religijnego.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
