Nadchodzi przełom
  • Paweł ChmielewskiAutor:Paweł Chmielewski

Nadchodzi przełom

Dodano: 
Abp Marcel Lefebvre
Abp Marcel Lefebvre Źródło: Wikipedia / Fotokolekcja Elsevier Nationaal Archief/ CC BY 4.0
Kościół nie może istnieć bez biskupów. Dotyczy to również najbardziej znanego tradycjonalistycznego zgromadzenia, Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Prawdopodobnie właśnie za pontyfikatu Leona XIV dojdzie w jego przypadku do przełomu.

Bractwo zostało założone w 1970 r. przez francuskiego arcybiskupa Marcela Lefebvre’a, dobrze znanego w Kościele powszechnym ze względu na wybitną posługę w Afryce i znaczącą rolę podczas Soboru Watykańskiego II. To od jego nazwiska członków Bractwa nazywa się popularnie „lefebrystami”. Arcybiskup Lefebvre powołał do życia swoje zgromadzenie w odpowiedzi na posoborową rewolucję wewnątrz Kościoła. Papież Paweł VI wprowadził nowy obrzęd Mszy Świętej i zakazał tzw. Mszy trydenckiej, czyli starodawnego sposobu odprawiania liturgii. Wielu katolików nie kryło przerażenia zmianami. W kilku krajach Europy, w tym we Francji, miały gwałtowny przebieg. Ludzie nie potrafili się odnaleźć w kościele ze zburzonym ołtarzem i ustawionym „stołem”, który przypominał raczej celebracje protestanckie niż odwieczną Najświętszą Ofiarę. Trudno się do końca dziwić, że dochodziło nierzadko do rezygnacji z praktykowania. Wydawało się, że Kościół nie jest już nieomylny, skoro lekką ręką odrzuca swoje tradycje. W swojej autobiografii bardzo krytycznie opisywał ten czas choćby kard. Józef Ratzinger, przyszły papież Benedykt XVI. Jak wspominał, nie mógł zrozumieć motywów dla tak radykalnego i opłakanego w skutkach kroku władz Kościoła. Arcybiskup Lefebvre powiedział temu „nie”, odmawiając sprawowania nowej liturgii. Postanowił kontynuować odprawianie według przedsoborowych ksiąg, uznając, że musi zadbać o dobro wiernych oraz o prawdę wyrażaną przez obrzęd Mszy trydenckiej.

Tolerancja czy afirmacja

Francuski hierarcha bardzo negatywnie oceniał również zamieszanie doktrynalne narastające po Vaticanum II. Nawet jeżeli uznać, że dokumenty Soboru Watykańskiego II są wolne od formalnych błędów, to obiektywna ocena musi uwzględnić fakt ich głębokiej niejednoznaczności. Na soborze dominującą rolę odegrała przecież frakcja progresywnych biskupów z Europy Zachodniej. Dążyli do zamieszczenia w tekstach takich wyrażeń, które pozwoliłyby im później na odejście od wielu ustalonych elementów wiary katolickiej. Szczególnie mocno zaznaczyło się to w kwestii wolności religijnej. Kościół katolicki przez całe swoje dzieje nauczał, że zgodnie z prawem Bożym żaden człowiek nie posiada „prawa” do tego, by wyznawać błąd. Owszem, katolickie władze państwowe w pewnych okolicznościach mogą to tolerować – tak jak np. w Rzeczypospolitej tolerowano kult religijny muzułmanów, żydów czy nawet kalwinów. Tolerancja nie oznacza jednak afirmacji.

Dokumenty soborowe mówią tymczasem o tym problemie językiem niejasnym. W efekcie w okresie posoborowym rozpowszechniła się w samym Kościele narracja o „prawie” każdego człowieka do wyznawania takiej religii, jaką chce. W istocie doszło do przyjęcia przez hierarchów Kościoła definicji wolności religijnej nie według katolickiej Tradycji, ale według zasad, które cechują republikańskie, relatywistyczne systemy polityczne stworzone przez Amerykę czy Francję. Efekty są dobrze znane: to dialog międzyreligijny i ekumeniczny, który spycha kwestię prawdy na margines. Zamiast zachęcać żydów, muzułmanów czy protestantów do przyjęcia wiary w Chrystusa i wejścia do Kościoła, zaczęto raczej utwierdzać tych ludzi w ich własnej drodze religijnej, sugerując, jakoby było to wystarczające dla ich zbawienia. Arcybiskup Lefebvre uznał, że prezentowanie wiernym Kościoła tej nowej narracji – a wolność religijna to tylko jeden z przykładów – byłoby niebezpieczne dla czystości doktryny, stąd odmówił opierania swojego nauczania na dokumentach soborowych.

Bastion oporu

Założone przezeń Bractwo Kapłańskie św. Piusa X stało się w ten sposób swoistym bastionem oporu wobec posoborowej rewolucji doktrynalnej i liturgicznej. Stolica Apostolska z oczywistych przyczyn nie podzielała obiekcji Bractwa i twardo egzekwowała wprowadzanie nowej Mszy Świętej oraz nauczania mniej lub bardziej dokładnie opartego na dokumentach soboru. Watykan miał oczywiście swoje racje. Ostatecznie w Kościele katolickim rządzi papież, zgodnie z dogmatyczną definicją Soboru Watykańskiego I. Arcybiskup Lefebvre zgadzał się oczywiście z tą prawdą, ale można powiedzieć, że stawiał władzy papieskiej granicę w innym miejscu niż sam Paweł VI. Z perspektywy arcybiskupa papież uzurpował sobie kompetencje do zmian liturgii czy doktryny, których wcale nie miał. Z perspektywy Watykanu to francuski hierarcha uzurpował sobie władzę odrzucania nakazów papieskich. Powstała w efekcie zasadnicza trudność, która prędzej czy później musiała doprowadzić do starcia.

Artykuł został opublikowany w 41/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także