Mijają dwa lata odkąd władzę w Polsce przejęła koalicja KO, Trzecia Droga (obecnie już Polska 2050 i PSL) i Lewica. Miniony okres, jego dokonania postanowił podsumować były premier Leszek Miller.
Dwa lata rządów koalicji. Miller: Coś się zmieniło. Ale czy wystarczająco?
W obszernym wpisie zamieszczonym na platformie X polityk stwierdził, że w październiku 2023 roku miliony Polaków poszły do urn z nadzieją, że "Polska znów stanie się normalnym krajem". "I rzeczywiście – coś się zmieniło. Ale czy wystarczająco?" – zastanawia się.
Najpierw Miller postanowił wymienić "plusy", a więc osiągnięcia rządu kierowanego przez Donalda Tuska. Za pierwszy uznał to, że Unia Europejska przestała nas traktować jak problem, a zaczęła jak partnera. "KPO wreszcie ruszyło, eurokraci przestali wzdychać z rezygnacją na dźwięk słowa 'Warszawa', a polski rząd wrócił do stołu zamiast walić pięścią w blat" – wskazał.
"Po drugie – wielobarwna koalicja, choć przypomina małżeństwo z rozsądku, przetrwała. Nie było rozwodu, tylko kilka głośnych awantur przy śniadaniu" – czytamy. Dalej były premier wspomniał o gospodarce, która – jak ocenił "trzyma się mocno". Napisał tu o wzroście inwestycji, stabilnym rynku pracy, które plasują Polskę wśród liderów Unii. "[...] a złoty – mimo wahań – pozostaje symbolem solidności" – dodał.
Zdaniem Leszka Millera, kolejny "plusem" obecnych rządów jest to, że "w administracji i mediach publicznych ubyło partyjnych nominatów. Według niego, "to już nie rządzenie za pomocą telefonów, ale jeszcze nie państwo prawa". "Normalność dotarła, lecz nie wszędzie" – podkreślił.
"I wreszcie po piąte – Ukraina przestała być 'świętą sprawą', a stała się trudnym sąsiadem. Zboże, tranzyt, cła, chłodna kurtuazja – oto nowa rzeczywistość. Polsko-ukraińska przyjaźń przeszła z etapu wzniosłych haseł do codziennych negocjacji" – ocenił.
"Brakuje wizji". Miller: Polska po 2025 roku nie ma pomysłu na siebie
W dalszej części swojego wpisu były premier wymienił również "minusy", a więc słabe strony obecnej ekipy rządzącej. Pierwszym wymienionym zarzutem jest brak rozliczeń. "PiS-owscy notable chodzą wolni, a komisje śledcze przypominają teatr polityczny, w którym każdy gra siebie – tylko głośniej" – napisał.
W drugim punkcie Miller wspomniał o atmosferze w obozie władzy. Jak podkreślił, koalicyjna szamotanina nie ustaje. "Tusk chce być premierem, Hołownia moralistą, Kosiniak-Kamysz kosynierem, Czarzasty marszałkiem – a razem tworzą coś pomiędzy operetką, a panelową debatą w TVN24" – ocenił.
"Po trzecie – ochrona zdrowia nadal w zapaści. NFZ przypomina statek bez steru, lekarzy brakuje, a kolejki rosną. Reforma? Wciąż w fazie zapowiedzi" – zauważył.
Polityk wspomniał również o zadłużeniu, które rośnie cicho, ale systematycznie. Według niego, wystarczy jeden kryzys, by cała konstrukcja finansowego spokoju runęła jak domek z kart.
"I po piąte – brakuje wizji. Polska po 2025 roku nie ma pomysłu na siebie. Ani wielkiego planu modernizacji, ani odwagi, by zrobić coś naprawdę śmiałego" – ocenił.
Podsumowując Leszek Miller podkreślił, że "normalność wraca, lecz nie w wielkim stylu – raczej po cichu, na palcach, by nikogo nie zbudzić".
Czytaj też:
"Czerwona linia". Hołownia ostrzega: To będzie koniec koalicjiCzytaj też:
Zandberg nie wytrzymał: Trzeba być Tuskiem, żeby mianować takiego idiotęCzytaj też:
Jak Polacy oceniają sytuację gospodarczą kraju? Najnowszy sondaż
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
