Podnoszone zarzuty obejmują zarówno możliwe naruszenia procedur, jak i systemowe rozwiązania, które zdaniem wnioskodawców sprzyjają nadużyciom oraz premiują wybrane podmioty. Skala zastrzeżeń doprowadziła do złożenia skargi do Komisji Europejskiej oraz zawiadomienia do Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Sprawę opisuje "Rzeczpospolita".
70 proc. wniosków odrzuconych, połowa budżetu nierozdysponowana
Według Aleksandry Semeniuk, tancerki i choreografki, której wniosek znalazł się wśród 70 procent odrzuconych aplikacji, konkurs przeprowadzono z naruszeniem zasad prawa i transparentności. Jak podaje "Rz", spośród 4 765 złożonych wniosków wsparcie otrzymało jedynie 924, na łączną kwotę 102,6 miliona złotych, co stanowi niespełna połowę dostępnego budżetu 250,6 miliona złotych.
Semeniuk podkreśla, że artyści składali dokumenty "w przeświadczeniu, że środki są zabezpieczone", podczas gdy jak twierdzi – rząd miał już wskazać inwestycję do wygaszenia. Jej zdaniem istotnym problemem był również fakt, że Narodowy Instytut Muzyki i Tańca pobierał od wnioskodawców weksle in blanco oraz wysyłał decyzje już po tym, jak strona polska poinformowała instytucje europejskie o zamiarze zakończenia inwestycji.
"Liberum veto" w systemie ocen. Jeden ekspert mógł zablokować projekt
Piotr Krzyżanowski, inicjator skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, podkreśla, że system ocen w KPO dla kultury został zaprojektowany w sposób sprzyjający arbitralności. W jego opinii zastąpienie klasycznej punktacji wymogiem uzyskania pozytywnej oceny wszystkich trzech ekspertów sprawia, że "wystarczy jedna osoba, by utrącić nawet znakomity wniosek", co stanowi – jak mówi – współczesną odmianę liberum veto.
W jego sprawie WSA stwierdził już, że ocena wniosku została przeprowadzona z naruszeniem prawa i nakazał ponowne rozpatrzenie projektu. Jak podkreśla Krzyżanowski, nie chodzi tylko o indywidualne przypadki, lecz o wadliwość całego regulaminu, który – jego zdaniem – umożliwia dowolną interpretację zasad i jest podatny na błędy proceduralne. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zauważa z kolei, że na listy pozytywnie ocenionych projektów trafiały również wnioski, które uzyskały wyjątkowo niskie oceny. W innych programach dotacyjnych nie miałyby one żadnych szans, co zdaniem środowiska świadczy o promowaniu przedsięwzięć nieadekwatnych do celów programu.
Samo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zdecydowanie zaprzecza wszystkim zarzutom. W oficjalnym stanowisku resort podkreśla: "Wybór przedsięwzięć w ramach obu naborów Krajowego Planu Odbudowy dla kultury był przejrzysty i bezstronny. Zasady ocen wniosków oraz kryteria tych ocen zostały określone w regulaminach i podane do publicznej wiadomości".
Czytaj też:
Komu przeszkadzają krzyże w Treblince? "Idzie to pełną parą"Czytaj też:
Dyrektor bez kwalifikacji? Kolejne kontrowersje wokół instytucji nadzorowanej przez MKiDN
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
