Lisicki: Będą przyspieszone wybory? Ziemkiewicz: Tym razem PiS się zmobilizuje

Lisicki: Będą przyspieszone wybory? Ziemkiewicz: Tym razem PiS się zmobilizuje

Dodano: 
Rafał Ziemkiewicz i Paweł Lisicki w programie "Polska Do Rzeczy"
Rafał Ziemkiewicz i Paweł Lisicki w programie "Polska Do Rzeczy" Źródło:YouTube
– Tusk doprowadził do sytuacji, w której prawo przestało być punktem odniesienia, a stała się siła. Kto ma siłę, ten ma rację – mówi Paweł Lisicki.

Rośnie napięcie wokół uchwalenia ustawy budżetowej na 2024 rok. Zegar tyka, zwłaszcza że marszałek Sejmu Szymon Hołownia przeniósł obrady zaplanowane na wtorek, środę i czwartek na następny tydzień. A wszystko z powodu zamieszania wokół sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jeśli prezydent Andrzej Duda przyjmie niekorzystną dla rządzących metodę liczenia terminów uchwalania budżetu, to może zarządzić przyspieszone wybory. Może się tak stać, jeśli do 29 stycznia nie dostanie do podpisu ustawy budżetowej.

"Rzeczpospolita" zwraca uwagę, że prezydenta ma w rękawie "jeszcze jednego asa", ponieważ może wysłać ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego, który sprzyja PiS i może zakwestionować budżet z różnych przyczyn. – Może ocenić, czy takie a nie inne ułożenie dochodów i wydatków państwa odpowiada wymogowi racjonalności działania Rady Ministrów w świetle wartości konstytucyjnych – twierdzi prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z UW.

Z kolei prof. Andrzej Jackiewicz z Uniwersytetu w Białymstoku uważa, że TK może oceniać błędy proceduralne przy uchwalaniu ustawy. – Może na przykład zważyć rzekome wątpliwości co do statusu dwóch posłów i wpływ tej sytuacji na procedurę uchwalania budżetu – uważa ekspert. Zastrzega jednak, że niedoskonałości proceduralne nie muszą przesądzać o niekonstytucyjności ustawy. Konstytucjonaliści pytani przez "Rz" twierdzą jednak, że nie ma ryzyka rozwiązania Sejmu, nawet gdyby ustawa budżetowa została zakwestionowana przez Trybunał.

Przyspieszone wybory? Lisicki i Ziemkiewicz komentują

W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz komentują zamieszanie w Sejmie. Publicyści zastanawiali się też nad tym, kto ewentualnie skorzystałby na przedterminowych wyborach, gdyby rzeczywiście do nich doszło. – Jak można wyjść z tego całego galimatiasu? Kiedy dwie strony wzięły się za łby i nie mogą się porozumieć, to wyjściem są wybory przedterminowe. Pojawiają się takie głosy, że prezydent odeśle ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego. Mamy do czynienia z sytuacją, w której nie mamy instytucji, która byłaby uznawana przez obie strony sporu politycznego – wskazuje red. naczelny "Do Rzeczy".

– Przepisy wskazują, że prezydent może rozwiązać parlament, gdy ten nie przyśle mu ustawy, co jest możliwe, bo prezydent może uznać, ze parlament pracuje w składzie kulawym, bez Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego – ocenia Rafał Ziemkiewicz. – Mieliśmy parę tygodni bałaganu, który narobił Tusk. To, co PiS zrobił przez te osiem lat, to pikuś przy tym, co się dzieje obecnie. Zlikwidował telewizję, rozwalił inne instytucje, rozpołowił Sąd Najwyższy, w którym nie wiadomo, jak się ten pat skończy – dodaje.

– Załóżmy na potrzeby dyskusji, że będzie zgoda na przedterminowe wybory parlamentarne. Kto tę obecną historię będzie potrafił lepiej sprzedać? PiS będzie wskazywało na zemstę, skrajne bezprawie, chaos, a druga strona będzie mówiła, że PiS nie jest w stanie pogodzić się z przegraną itd. – ocenia Paweł Lisicki. – Tusk doprowadził do sytuacji, w której prawo przestało być punktem odniesienia, a stała się siła. Kto ma siłę, ten ma teoretycznie rację – dodaje.

Zwiastun 259. odc. programu "Polska Do Rzeczy". Całość dostępna dla Subskrybentów.

Czytaj także