Zakończył się pierwszy z tegorocznych synodów generalnych anglikańskiego Kościoła Anglii. Podczas obrad blisko 500 członków Synodu, zgromadzonych w Londynie, zajmowało się skutkami raportu Makina, który szczegółowo opisywał systematyczne wykorzystywanie seksualne, jakiego dopuszczał się John Smyth, dawny odpowiedzialny za obozy młodzieżowe, jak również poważne uchybienia władz Kościoła anglikańskiego w zajęciu się tą sprawą.
Podczas synodu, głos zabrały m.in. ofiary Johna Smytha. Jeden z mężczyzn zwrócił uwagę, że "jeśli Kościół Anglii nie wykaże się moralnym przywództwem, umrze".
Czy Kościół anglikański w Anglii umrze?
Celem obrad Synodu Generalnego było wydanie jasnego komunikatu odnośnie decyzji o sposobie radzenia sobie z przypadkami nadużyć. Tymczasem większością głosów odrzucono przyjęcie modelu uznawania przypadków nadużyć w całkowitej niezależności od hierarchii Kościoła Anglii.
– Mam nadzieję, że ambicja i wizja pełnej niezależności pozostaną naszym ostatecznym celem. Większość ofiar tego chce, podobnie jak ci, którzy obserwują nas w parlamencie i w opinii publicznej. Reputacja Kościoła i wszelki autorytet moralny, jaki mamy w kraju, wymagają, aby pozostało to naszym ostatecznym celem – podkreślił wielebny Robert Thompson, nie kryjąc rozczarowania.złożyć na niego oficjalną skargę.
Uczestnicy Synodu przegłosowali jednak decyzję co do przebudowy procesu dyscyplinarnego dla duchownych, w tym zwolnienie za poważne wykroczenia, czyli "złożenie święceń kapłańskich". – W Kościele Anglii każdy biskup jest nietykalny – zauważył były kapelan królowej Elżbiety II Gavin Ashenden. Dodał, że do tej pory praktycznie niemozliwe było, aby złożyć na jakiegoś biskupa oficjalną skargę.
Brak zaufania Brytyjczyków do Kościoła anglikańskiego
Portal Vatican News wskazał, że decyzje synodu wpłyną negatywnie na postrzeganie Kościoła anglikańskiego przez Brytyjczyków, którzy i tak w większości nie są zainteresowani Kościołem i jego stanowiskiem. Według badań YouGov, 73 proc. Brytyjczyków "anglikański Kościół Anglii ma niewielki lub żaden wpływ na sposób, w jaki żyją".
Co oznacza, że "historyczny konstytucyjny mandat" Kościoła anglikańskiego do podtrzymywania wartości moralnych w Wielkiej Brytanii jest "poważnie nadszarpnięty", a postanowienia synodu nie wniosą najprawdopodobniej większej zmiany i nie spowodują wzrostu zaufania.
Czytaj też:
Czy prawosławni i protestanci uznają prymat biskupa Rzymu?Czytaj też:
Będziemy jak anglikanie. Rusza decentralizacja doktryny Kościoła