W całej Unii Europejskiej do czasu zimowego wraca się w ostatnią niedzielę października (na czas letni przechodzi się w ostatnią niedzielę marca). Mówi o tym dyrektywa UE ze stycznia 2001 r.
Zgodnie z zaleceniem Unii Europejskiej i rozporządzeniem szefa polskiego rządu, co najmniej do 2026 r. zmiana czasu będzie odbywała się dwa razy w roku. Większość Polaków chce, aby premier Donald Tusk zrewidował te plany i przychylił się do propozycji zmiany przepisów.
Zmiana czasu. Polacy są na "nie"
Najwięcej, bo 53 proc. respondentów uważa, że Donald Tusk "powinien jak najszybciej zmienić dotychczasową decyzję i zrezygnować ze zmiany czasu". 19,3 proc. badanych stwierdziło, że premier "powinien utrzymać dotychczasową decyzję, ale zrezygnować ze zmiany czasu po 2026 r.". 16,2 proc. ankietowanych opowiedziało się za tym, żeby szef polskiego rządu utrzymał dotychczasową decyzję i kontynuował zmianę czasu także po 2026 r. 11,6 proc. uczestników badania nie ma zdania w tej sprawie.
Sondaż przeprowadził IBRiS dla Onetu.
Szkody dla zdrowia i gospodarki
"W nocy z 26 na 27 października znów przestawimy zegarki na czas zimowy, cofając wskazówki z godz. 03:00 na 02:00. Po co? Nie wiadomo. Trudno bowiem obecnie wskazać wiele pozytywnych efektów zmiany czasu dla gospodarki. Tymczasem zmianie towarzyszą chaos, wysokie koszty dla wielu firm, zmniejszenie produktywności oraz negatywne skutki zdrowotne" – wskazał w ostatnim numerze tygodnika "Do Rzeczy" Jacek Przybylski.
"Nikogo nie trzeba przekonywać, że zmiana czasu powoduje chaos. Generuje również koszty zarówno w branży logistycznej, jak i np. transportowej (każdego roku w ostatnią niedzielę października pociągi zatrzymują się w nocy pod semaforami na godzinny przymusowy postój). Szczęśliwi nie są też ci pracownicy, którzy w feralną niedzielę mają akurat dyżur (muszą bowiem pracować godzinę dłużej), ani ich pracodawcy (muszą zapłacić pracownikom dodatkowo lub pozwolić odebrać nadprogramową godzinę w innym dniu). Zmiana czasu jest też kosztowna dla banków (w których zespoły informatyków muszą pilnować, aby mimo przestawiania wskazówek wszystkie systemy działały, jak należy)" – stwierdził publicysta. "Lekarze nie mają żadnych wątpliwości: przesunięcie wskazówek o godzinę mocno ingeruje w działanie naszego zegara biologicznego, co szczególnie mocno odczuwają osoby starsze, dzieci i nastolatkowie oraz pracownicy zmianowi. Rozregulowanie rytmu dobowego może wywoływać – w zależności od konkretnego organizmu – nadmierną senność, trudności w zasypianiu czy budzeniu się" – podkreślił.
Czytaj też:
Najnowszy ranking zaufania do polityków. Trzech liderów