El. MŚ: Męczarnie w Warszawie

El. MŚ: Męczarnie w Warszawie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Polska pokonała u siebie Armenię 2:1 w trzecim meczu eliminacji do mistrzostw świata. Bramkę na wagę trzech punktów strzelił w piątej minucie doliczonego czasu gry Robert Lewandowski. Z kolei goście przez ponad godzinę grali w "dziesiątkę".

Chyba nawet w najczarniejszych snach kibice nie wyobrażali sobie, że ten mecz może się tak ułożyć. Chociaż już w sobotnim spotkaniu z Danią było widać pewne symptomy, to Polacy głęboko wierzyli w swoją reprezentację i oczekiwali łatwej wygranej z Armenią. Biało-czerwoni byli zdecydowanym faworytem spotkania i nic nie zapowiadało koszmaru, jaki zafundowali swoim kibicom.

Co prawda biało-czerwoni o wiele częściej utrzymywali się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Polacy grali spokojnie, często wszerz boiska, a ich ataki były nieskuteczne. W dodatku od 30. minuty Armenia grała w "dziesiątkę", ponieważ Andonian w ciągu dwóch minut zobaczył dwie żółte kartki i opuścił boisko. Najpierw Andonian zaatakował Jędrzejczyka, a chwilę później kopnął w kostkę Teodorczyka. Warto jednak dodać, że obraz gry niewiele się zmienił, a brak zawodnika gości nie był aż tak odczuwalny.

Dwie bramki w dwie minuty

W 26. minucie Maciej Rybus dośrodkował z rzutu rożnego, a głową uderzył Lewandowski, ale piłkę z linii bramkowej wybił Lewon Hajrapetjan. Wcześniej swoich szans próbowali Rybus i Lewandowski. Polacy pierwszą bramkę zdobyli dopiero po przerwie. W 48. minucie z rzutu wolnego ponownie dośrodkował Rybus, Mkojan próbował interweniować, ale zrobił to tak niefortunnie, że kolanem wbił ją do własnej bramki. Jednak podobnie, jak w meczu z Danią, biało-czerwoni ponownie szybko stracili prowadzenie. Zaledwie po dwóch minutach goście wyrównali, a co za tym idzie strzelili pierwszą bramkę w tych eliminacjach. Marcos Pizzelli dośrodkował z rzutu wolnego w kierunku bramki, ale pokonał zdezorientowanego Łukasza Fabiańskiego. 

Cenna wygrana

Polacy szybko starali się ponownie objąć prowadzenie, ale z ich ataków niewiele wynikało. Większość akcji była szarpana, brakowało strzałów z dystansu, albo precyzji. Z kolei goście pokazali, że również nie zamierzają zadowolić się remisem. W 73. minucie Araz Ozbiliz przebiegł z piłką połowę boiska, ale w sytuacji sam na sam z Fabiańskim oddał słaby strzał. Jeszcze w doliczonym czasie gry świetnej okazji ponownie nie wykorzystał Ozbiliz. To była piłka meczowa.

Zwycięska bramka spotkania padła w piątej minucie doliczonego czasu gry. Bartosz Kapustka wywalczył rzut wolny z lewej strony pola karnego, a Jakub Błaszczykowski idealnie dośrodkował na długi słupek, co wykorzystał Lewandowski, który wygrał swój pojedynek główkowy i umieścił piłkę w siatce.

 W następnym meczu, 11 listopada, Polacy zagrają na wyjeździe z Rumunią. Niestety w meczu z Armenią kontuzji kolana doznał Artur Jędrzejczyk, zaś żółtą kartkę, która uniemożliwia mu występ w Bukareszcie otrzymał Thiago Cionek.

kg

Czytaj także