NIEPRAKTYCZNA PANI DOMU „Może buty sportowe?” – zasugerowałam, gdyż prezenty są właśnie u nas aktualnym tematem, a nastolatków mamy w rodzinie kilkoro. „Buty w prezencie? No nie” – ofuknął mnie pan Bojańczyk, któremu pomysł wydał się idiotyczny.
Czyżby mąż działał w starym systemie, w którym buty każdy ma i na tym sprawa się kończy? Jak się zniszczą, kupuje się nowe i nie ma tematu.
O tyle, o ile. Dzięki Bogu bieda nas nie dotyczy. Buty sami posiadamy, nawet niejedne. Nie przyszłoby nam do głowy dawać ich w prezencie nawet komuś bliskiemu. Ale w krainie nastolatkizmu buty nie są tylko, jak w piosence Nancy Sinatry, „made for walking”, tylko do chodzenia. Buty to nadbudowa, szaleństwo, oznaka statusu, przynależność do grupy, wyznanie ideowe. Część ubrania tak atrakcyjna, że bywa przedmiotem napadów, kradzieży, o zazdrości nie mówiąc. Nie biedacy napadają na ulicy i każą „wyskakiwać” z butów, to nastolatkowie, którzy „muszą to mieć”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
