Pani Kuźnik informuje z przejęciem i oburzeniem, że sztabowcy PiS „przeanalizowali sondaże i wydzielili grupy, które obejmują aż 5,5 mln osób. To właśnie ich poglądom ma odpowiadać przekaz, który kierowany jest w kampanii”. Tę sensację zaczerpnęła podwładna Lisa z portalu gazeta.pl i za tymże portalem snuje opowieść o perfidii partii rządzącej, która zatrudniła specjalistów, dzielących elektorat, według ludzkich oczekiwań i hierarchii spraw, na poszczególne grupy, i opracowujących sposoby dotarcia do nich. I to właśnie wskazaniami owych specjalistów, bynajmniej nie spontanicznymi porywami serca, o, bynajmniej nie, kierują się politycy PiS w kampanii.
Oburzająca perfidia! Hańba!
No cóż, ta „perfidna gra” fachowo nazywa się „marketingiem politycznym” i od wielu, wielu lat stanowi rutynę demokracji liberalnej. Na tym właśnie to polega: nie na produkowaniu „wrzutek” i „przykrywek”, czym swego czasu słynął Tusk, ani na przynoszeniu do studia świńskiego łba albo wibratora, czym popisywał się jego Palikot, i co obydwom przyniosło swego czas opinię posiadaczy „znakomitego pijaru”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.