Wychowanie seksualne w niemieckich szkołach pojawiło się w 1968 roku. Od początku lekcje edukacji seksualnej są obowiązkowe, a poszczególne kraje związkowe same określają ich kształt. Zajęcia pojawiają się najwcześniej w drugiej klasie podstawówki, a najpóźniej - w czwartej. Kształt, tempo i charakter zajęć ustalają władze landów.
W Hamburgu dzieci rozpoczynają lekcje edukacji seksualnej w drugiej klasie. Zajęcia mają "wspierać pozytywne nastawienie do seksualności", oraz "rozwijać i wspierać świadomość swojej osobistej sfery intymnej i równouprawnienia, partnerstwa i braku przemocy w osobistych związkach". Edukacja seksualna odbywa się w ramach różnych lekcji, takich jak biologia, geografia czy historia. Swoje uczucia dzieci mogą też opisywać na zajęciach z języka niemieckiego.
Rodzice nie mają możliwości zwolnienia dzieci z tych lekcji. Za nie dopuszczenie dziecka do edukacji seksualnej opiekunom grożą wysokie grzywny. Kilka lat temu kontrowersje pojawiły się w związku z protestem rodziców-baptystów z Nadrenii Północnej-Westfalii. Odmówili oni udziału dzieci w lekcjach wychowania seksualnego, bo podręcznik do nich przeznaczony uznali za "pornograficzny" i "niechrześcijański". Sprawa trafiła do sądów, a rodzice, którzy nie chcieli zapłacić grzywny, odsiedzieli w więzieniach kilkadziesiąt dni. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że rodzice nie mają prawa z powodu swoich religijnych przekonań zwalniać dzieci z edukacji seksualnej.
Rodzice muszą liczyć się z tematami takimi jak tzw. małżeństwa homoseksualne, LGBT czy trzecia płeć. – W Niemczech mamy małżeństwa osób tej samej płci. Dzieci pytają, jak to się dzieje, że niektórzy mają dwie mamy lub dwóch ojców. Musimy o tym z dziećmi rozmawiać – mówią przedstawiciele hamburskich władz zajmujących się edukacją i kształceniem nauczycieli.
Czytaj też:
"Stop pedofilii" vs. ruchy LGBT. "Czego chcecie uczyć nasze dzieci?"