Do katastrofy doszło w środę nad ranem. Samolot ukraińskich linii lotniczych (model Boeing 737-800) relacji Teheran-Kijów rozbił się kilka chwil po starcie z lotniska Imama Chomeiniego. Maszyna zamieniła się w kulę ognia, po czym runęła na ziemię pomiędzy miejscowościami Parand i Szahriar w Iranie. Na pokładzie było 167 pasażerów oraz 9 członków załogi. Nikt nie przeżył.
Należący do Ukrainian International Airlines Boeing 737–800 został przypadkowo trafiony pociskiem obrony przeciwlotniczej. Taką informację podało "Newsweekowi" źródło w Pentagonie. Tygodnik powołuje się także na źródła w amerykańskim i irackim wywiadzie.
Ukraińscy śledczy będą szukać na miejscu katastrofy Boeinga odłamków rosyjskiej rakiety, którą maszyna mogła być zestrzelona – poinformował w czwartek sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. Jak wskazał Daniłow, samolot mógł zostać zestrzelony rosyjską rakietą TOR. To rosyjski system pocisków kierowanych ziemia-powietrze, przeznaczony do zwalczania celów na małych i średnich wysokościach. Według oficjalnych informacji, wciąż rozpatrywane są jeszcze inne przyczyny tragedii.
Jak wskazywali w środę przedstawiciele Międzynarodowych Linii Lotniczych Ukrainy, samolot, który rozbił się w Iranie był maszyną nową, wyprodukowaną w 2016 roku, sprowadzoną bezpośrednio z fabryki, nieużywaną i w dobrym stanie. Podkreślono również, że boeing przeszedł przegląd 6 stycznia i nie stwierdzono żadnych usterek. Załoga samolotu była natomiast jedną z "najbardziej doświadczonych". Przyczyny katastrofy pozostają więc niejasne.
Czytaj też:
Kolejna katastrofa w Iranie. Nie żyje co najmniej 20 osóbCzytaj też:
Gen. Skrzypczak: Zemsta została dokonana