Badania preferencji wyborczych mogą wskazywać, że to, co wydawało się jeszcze kilka dni temu prawie pewne, czyli ponowne zamieszkanie w Białym Domu kandydatki Partii Demokratycznej, tym razem w roli prezydenta Stanów Zjednoczonych, a nie jego żony, obecnie nie jest już tak oczywiste.
Sondaże zostały przeprowadzone już po wznowieniu śledztwa przez Federalne Biuro Śledcze (FBI), dotyczącego używania przez Clinton, w czasach gdy była Sekretarzem Stanu, prywatnej skrzynki poczty elektronicznej do służbowej korespondencji.
Na Florydzie za głosowaniem na kandydatkę Demokratów opowiedziało się 49 proc. wyborców, a wynik Trumpa jest tylko o dwa punkty procentowe gorszy. W Pensylwanii przewaga Clinton nad głównym rywalem to tylko 48 do 44 proc., choć inne badania wskazywały na zdecydowaną jej dominację.
W Newadzie Trump, według sondażu, może liczyć na poparcie 49 proc., zaś Clinton - 43 proc. W Arizonie kandydat Republikanów ma pięcioprocentową przewagę - 49 do 44.
Zdaniem Franka Luntza, w okresie ostatniego tygodnia, czyli właściwie od informacji o wznowieniu śledztwa przez FBI, Clinton straciła sześćdziesiąt głosów elektorskich w prognozie RCP. Obecnie kandydatka Demokratów może liczyć na "tylko" 273 elektorów i jeśli tendencja wzrostu poparcia dla Trumpa się utrzyma, to ostatecznie może on na samym finiszu kampanii pogrzebać marzenia Clinto na ponowne wprowadzenie się do Białego Domu.
pw
DoRzeczy.pl/cnn.com/300polityka.pl