Manifestanci, których liczba w poszczególnych miastach wahała się od kilkuset do nawet kilku tysięcy, skandowali hasła przeciwko prezydentowi-elektowi, wśród nich można było usłyszeć: "To nie mój prezydent" czy "Stop Trump".
Około pięciu tysięcy ludzi, według szacunków policji, protestowało pod Trump Tower w Nowym Jorku. Podobna grupa miała zebrać się w Chicago pod drapaczem chmur należącym do przyszłego prezydenta USA.
Protesty odbyły się między innymi w: Waszyngtonie, Bostonie, Filadelfii, San Francisco czy Portland. Protestowali także studenci, choćby w jednym z kampusów uniwersytetu w stolicy USA. Podczas manifestacji w Seattle doszło do strzelaniny, w której rannych zostało co najmniej pieć osób.
Na ulice wyszli jednak nie tylko przeciwnicy przyszłego prezydenta USA. Pod Białym Domem w Waszyngotnie zebrała się grupa Amerykanów, którzy przyszli okazać poparcie dla Donalda Trumpa.