Podczas dzisiejszego posiedzenia w Centrum Zarządzania Strategicznego w białoruskim Ministerstwie Obrony Łukaszenka odniósł się do trwającym przeciwko sfałszowanym wyborom prezydencki protestom. Jak podkreślił sytuacja "zaczyna być lub nadal jest rozkręcana. – Wzięli się za grupy robotników – dodał. Białoruski przywódca złożył jasną deklarację ws. przyszłości swojego kraju. – Mówiłem już o tym wiele razy. Chcę po prostu powiedzieć po raz kolejny, że nic z tego nie będzie. Kraju nie oddamy nikomu. Sytuację opanujemy – zapowiedział.
Łukaszenka zaznaczył, że nie chce mówić o jakimś "samozadowoleniu" czy "spokoju" w szeregach władzy. – Nie, my nigdy nie byliśmy spokojni. Nasze życie i nasze losy tak się złożyły, że znajdując się w środku Europy, zawsze musimy być gotowi do sprostania dowolnym wyzwaniom w odpowiednim czasie – stwierdził. Polityk stwierdził, że Białoruś ma "normalny rząd, powołany zgodnie z Konstytucją".
– Nie potrzebujemy żadnych zagranicznych rządów, żadnych pośredników. Wydaje mi się, że, nie obrażajac władz tych krajów, chce powiedzieć: zróbcie porządek u siebie”– oświadczył Łukaszenka.
Czytaj też:
Putin i Łukaszenka rozmawiali nt. sytuacji na Białorusi. Mówili o "siłach destrukcyjnych"