– Mówiono tak, a zrobiono inaczej. Pod Warszawą powstało specjalne centrum. Kontrolujemy, wiemy, czym się zajmuje. Zaczęli klekotać gąsienicami. Widzicie, gdy obok jest niespokojnie, czołgi zaczynają się przemieszczać, a samoloty latać, to nie przypadek – powiedział białoruski przywódca. Oskarżenia te padły podczas spotkania z pracownikami agrokombinatu "Dzierżyński".
Łukaszenka przekonywał, że Białoruś pozostanie "ostatnim ogniwem" w planach Zachodu dotyczących ustanowienia wokół Rosji "korytarza Bałtyk-Morze Czarne, kordonu sanitarnego" – Przygotowali nam tę zawieruchę. Rosja boi się nas stracić. Zachód postanowił jakoś nas wciągnąć, oczywiście – jak teraz widzimy – przeciwko Rosji – dodał.
Przypomnijmy, że po opublikowaniu w niedzielę 15 sierpnia przez rządową instytucję sondażowych wyników wyborów, Białorusini masowo ruszyli na ulice wielu miast swojego kraju. Protesty przeciwko sfałszowaniu głosowania były bardzo brutalnie tłumione przez białoruskie służby. Zatrzymano wówczas ok. 7 tysięcy osób. Część z nich zwolniono już z aresztów.
Czytaj też:
"Kompletne brednie". Wiceszef MSZ odpowiada na oskarżenia ŁukaszenkiCzytaj też:
"Raniły władze prosto w serce". Cichanouska apeluje o rozszerzenie strajków