Propozycja NATO podzieliła bułgarski rząd. Starły się dwie strategie

Propozycja NATO podzieliła bułgarski rząd. Starły się dwie strategie

Dodano: 
Krył Petkow, premier Bułgarii
Krył Petkow, premier Bułgarii Źródło:PAP/EPA / Vassil Donec
Propozycja rozszerzenia obecności wojsk NATO na terytorium Bułgarii wywołała w Sofii burzliwe spięcie na szczeblu rządowym.

W ubiegłym tygodniu naczelny dowódca NATO w Europie gen. Tod D. Wolters zaproponował rozszerzenie obecności wojsk Sojuszu na terytorium Rumunii i Bułgarii. Według doniesień magazynu "Der Spiegel", propozycja amerykańskiego generała "jest bardzo konkretna" i miała paść podczas tajnej konferencji wideo z przedstawicielami armii krajów partnerskich.

W ramach operacji "Wysunięta obecność" (Enhanced Forward Presence – EFP) na terenie Bułgarii i Rumunii miałyby zostać rozlokowane kontyngenty w sile po ponad 1500 żołnierzy.

Zwolennicy tej propozycji uważają, że rozszerzenie misji EFP byłoby czytelnym sygnałem dla Władimira Putina, że NATO nie pozostaje biernie, podczas gdy Rosja koncentruje 100 tys. wojska przy granicy z Ukrainą – podaje za "Spiegelem" Deutsche Welle.

Spięcie w rządzie

Odnosząc się do propozycji Toda Woltersa, bułgarski minister obrony Stefan Janew opublikował we wtorek na Facebooku tekst, w którym bronił stanowiska, że obecność wojsk NATO w jego kraju "może potencjalnie doprowadzić do niepożądanego wzrostu napięć w regionie".

"Obecny wzrost potencjału militarnego Rosji oraz aktywność na wschodniej flance NATO to okoliczności, które nie tylko należy brać pod uwagę, ale także monitorować w sposób szczególny. Procesy te wymuszają potrzebę jednolitego podejścia Sojuszu, ale bez doprowadzania do niepotrzebnej eskalacji napięć" – napisał Janew.

"Moje stanowisko jest takie, że taka debata i podejście mogą doprowadzić do niepożądanego wzrostu napięć w regionie. Co więcej, na obecnym etapie nie ma podstaw, aby uznać monitorowane procesy za bezpośrednie zagrożenie dla Sojuszu i odpowiedniej strefy bezpieczeństwa" – stwierdził dodając, że zgoda na natowską propozycję stałaby w sprzeczności z narodowym interesem Bułgarii.

Kontra premiera

krytycznie do słów szefa resortu obrony odniósł się w środę premier Kirył Petkow, który podkreślił, że Bułgaria jest aktywnym członkiem Unii Europejskiej i NATO. Zwrócił uwagę, że decyzja o nierozmieszczeniu wojsk sojuszu nie może być podejmowana na podstawie prywatnych opinii.

Takich osobistych opinii nie wyraża się w ten sposób. Najlepszym sposobem na kontynuowanie polityki Unii Europejskiej i NATO na naszej wschodniej granicy jest maksymalne wykorzystanie środków dyplomatycznych i pokojowych. W interesie Bułgarii jest, aby w jej sąsiedztwie nie było stanu wojennego – powiedział Petkow.

Czytaj też:
Putin: Oszukiwali. Po prostu bezczelnie oszukiwali
Czytaj też:
"Reakcja Rosji będzie ostra". Putin ostrzega NATO

Źródło: Deutsche Welle, euractiv.pl
Czytaj także