We wtorek wiceszef rosyjskiego MON Aleksander Formin poinformował, że "rosyjskie i białoruskie siły zbrojne będą ćwiczyć scenariusz wymagający zaangażowania całego potencjału militarnego obu zaprzyjaźnionych krajów".
O wspólnych manewrach z Rosją zaplanowanych na luty informował kilka dni temu także białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka. Przekonywał, że przeprowadzenie ćwiczeń jest potrzebne, ponieważ Ukraina zgromadziła wojska w pobliżu Białorusi. Stwierdził też, że Polska i kraje bałtyckie mają ponad 30 tys. żołnierzy w pobliżu białoruskich granic.
– To powinny być normalne manewry zgodnie z konkretnym scenariuszem konfrontacji z siłami Zachodu, państwami bałtyckimi i Polską, oraz południa - Ukrainą – oświadczył Łukaszenka.
Na Białorusi gromadzony już jest ciężki sprzęt rosyjski, w tym wyrzutnie rakietowe S-400 oraz myśliwce Su-35.
Stany Zjednoczone zaniepokojone
Zaniepokojenie rosyjską mobilizacją na terytorium Białorusi wyraził Departament Stanu USA. Podczas konferencji jeden z wysokich rangą urzędników stwierdził, że Rosja może wykorzystać słabą pozycję Łukaszenki do przeprowadzenia ataku na Ukrainę.
– Warto zwrócić uwagę na czas. To budzi obawy, że Rosja mogłaby rozmieścić wojska na Białorusi pod przykrywką wspólnych ćwiczeń wojskowych, aby potencjalnie zaatakować Ukrainę od północy – powiedział dodając, że udział Mińska w takim procederze byłby nie do zaakceptowania i Waszyngton przekazał już białoruskim władzom swoje stanowisko w tej sprawie.
Przedstawiciel amerykańskiej administracji stwierdził również, że kwestia zaplanowanego na luty referendum konstytucyjnego na Białorusi jest bezpośrednio związana z aktywnością rosyjskiego wojska w tym kraju. Przypomniał, że nowa ustawa zasadnicza utorowałaby drogę Moskwie do stworzenia stałego garnizonu swoich sił na Białorusi.
– Wszystko wskazuje na to, że pozycja Łukaszenki osłabła, być może nie do odzyskania – przyznał. – Łukaszenka coraz częściej pokazuje, że odda wszystko, aby utrzymać się przy władzy – dodał.
Urzędnik stwierdził na zakończenie, że Departament Stanu zadaje sobie pytanie, jakimi elementami nacisku na Moskwę dysponuje jeszcze Łukaszenka i czy w ogóle jest częścią procesu decyzyjnego dotyczącego wykorzystania białoruskiego terytorium.
Czytaj też:
Soloch: Oprócz wsparcia politycznego rozważane jest wsparcie innego rodzaju dla UkrainyCzytaj też:
Rosja wezwała USA do wstrzymania dostaw broni na Ukrainę