Wojna na Ukrainie. "W okopach ludzi niewierzących nie ma"

Wojna na Ukrainie. "W okopach ludzi niewierzących nie ma"

Dodano: 
Pogrzeb ukraińskich żołnierzy poległych podczas walk z Rosjanami, w okolicy Lwowa.
Pogrzeb ukraińskich żołnierzy poległych podczas walk z Rosjanami, w okolicy Lwowa. Źródło:PAP / MYKOLA TYS
– Żołnierze sami mówią, że w okopach ludzi niewierzących nie ma – zauważa pomocniczy biskup diecezji charkowsko-zaporoskiej Jan Sobiło i dodaje: "Żołnierze wiedzą najlepiej, że jeśli Bóg ich nie ocali, to polegać tylko na żelazie, na pociskach nie można".

Biskup Jan Sobiło przebywa obecnie w Zaporożu, gdzie wiele osób opuściło miasto, ale mężczyźni pozostali. Jak zaznacza biskup, chętnych do walki jest więcej niż uzbrojenia. – Jakby Zachód dał uzbrojenie, jest komu walczyć – tłumaczy duchowny.

W samym Zaporożu jest obecnie spokojnie, ale na obrzeżach trwają walki. W ostatnich dniach aktywność wojsk rosyjskich się zwiększyła. Na pytanie, czy nie brakuje zaopatrzenia, biskup Sobiło odpowiada: "Polska nas zaopatrzyła bardzo dobrze. Wszystko do nas dociera i my rozdajemy bezpośrednio ludziom i rozwozimy po miejscowościach, gdzie jest możliwość dojechania, albo z miejsc przyfrontowych dojeżdżają kierowcy, którzy wiedzą, jak się dogadać w punktach kontrolnych. W najbliższych dniach spodziewamy się transportu ze Słowacji".

Wielkanoc w czasie wojny

Pytany o Święta Wielkanocne bp Sobiło odpowiada, że wbrew oczekiwaniom przyszło dużo ludzi. Wielu dawnych parafian wyjechało, ale przyszli nowi.

– Wojna tak wpłynęła na ludzi, że zaczęli się zastanawiać nad sensem życia. I dlatego też mamy dużo ślubów, dużo pierwszych spowiedzi. Przed Wielkanocą wyspowiadałem bardzo wiele osób, które pierwszy raz w życiu albo bardzo długo się nie spowiadały – mówił duchowny.

– W nocy obowiązywała godzina policyjna, ale w dzień już mogliśmy normalnie odprawiać nabożeństwa. Te święta były inne, smutne, ale też piękne ze względu na to, że można było zaobserwować wielką więź rodzinną. Pomimo, że nie ma najbliższych, są daleko w Polsce, ale ich tęsknota i chęć, żeby się skontaktować, żeby wypowiedzieć życzenia – to było bardzo widoczne – dodał.

– Ta radość paschalna jest radością w nadziei, że jeszcze przyjdzie pełne zwycięstwo, że zmartwychwstały Pan daje nam siłę. I to będzie też zwycięstwo cywilizacji życia nad cywilizacją śmierci – podkreślił biskup diecezji charkowsko-zaporoskiej.

"Jeśli Bóg ich nie ocali, to polegać tylko na żelazie, na pociskach nie można"

Jak tłumaczył dalej duchowny, ludzie "żyją na Ukrainie wielką nadzieją". – Wiedzą, że ani dyplomaci nie mogą nam zapewnić spokojnej przyszłości, ani politycy, ani ci, którzy są odpowiedzialni za funkcjonowanie gospodarki, ani wojsko. Żołnierze wiedzą najlepiej, że jeśli Bóg ich nie ocali, to polegać tylko na żelazie, na pociskach nie można – stwierdził.

Biskup ze wzruszeniem mówił też o obrońcach Ukrainy: "Żołnierze sami mówią, że w okopach ludzi niewierzących nie ma. Tam już każdy wie, że jest Bóg, bo jeżeli nie ma, to i życie nie ma żadnego sensu. W scenerii wojny właśnie spoglądanie na Chrystusa jest o wiele głębsze niż w czasach pokoju. Dlatego wszyscy bardzo potrzebujemy Chrystusowej mocy, która pomoże nam przetrwać ten trudny czas i dożyć do zwycięstwa".

Księża z Zaporoża starają się dotrzeć z posługą duszpasterską wszędzie tam, gdzie stacjonuje wojsko.

Biskup mówi: "Dzisiaj księża pojechali na linię frontu, bo nasi żołnierze prosili o spowiedź i Mszę świętą. Do tej pory udawało się tam dotrzeć, ale dziś ze względu na bardzo aktywne działania wojenne nie pozwolono Mszy odprawić, bo tam ostrzały są mocne. Ale ci żołnierze mówią: »o czego najbardziej potrzebujemy w okopach, to spowiedzi i Komunii«. I dlatego nasi księża znowu tam pojechali, może uda się w innym miejscu na zapleczu frontu odprawić Eucharystię".

– To takie piękne, że żołnierze też całą nadzieję pokładają w Bogu i czasami jak przyjeżdżają po żywność do nas, to pytam, co Wam dać do samochodu, czym załadować? A oni: »Najważniejsze, żebyśmy się wyspowiadali i przyjęli Komunię świętą. A jak czas zostanie, to będziemy wdzięczni za pomoc w produktach żywnościowych«. Ci żołnierze odczuwają, że największym pragnieniem ludzkiego serca jest Bóg, żywy Chrystus – dodaje duchowny.


Bp Jan Sobiło pochodzi z Niskiej na Podkarpaciu. Ukończył seminarium w Lublinie, święcenia przyjął w 1986 r. W 1991 r. wyjechał na Ukrainę, gdzie pracował jako proboszcz w diecezji kamieniecko-podolskiej, a następnie w utworzonej w 2002 r. diecezji charkowsko-zaporoskiej. W 2010 roku papież Benedykt XVI mianował go biskupem pomocniczym diecezji charkowsko-zaporoskiej.







Źródło: KAI
Czytaj także