O ograniczeniu w używanie flag i symboli Ukrainy media informowały już dwa dni temu. Początkowo jednak mowa była o tym, że władze zezwolą na używanie symboli przez jedną godzinę 8 maja.
Berlińska policja wprowadziła zakaz, gdyż była zaniepokojona możliwymi zamieszkami z udziałem Rosjan i Ukraińców w trakcie obchodów zwycięstwa nad Niemcami w II wojnie światowej.
Część niemieckich mediów pisze o skandalu. "W praktyce oznacza to, że skoro prorosyjscy demonstranci mogą czuć się sprowokowani ukraińskimi flagami, nie wolno ich używać. To nie do pojęcia!" - czytamy w "Bildzie". W gazecie podkreślono, że z decyzji berlińskich władz wynika, że na równi zabroniona jest solidarność z najechaną Ukrainą, jak i "wymachiwanie symbolami rosyjskich podżegaczy wojennych".
Kuleba: Berlin popełnił błąd
Do sprawy odniosło się już ukraińskie MSZ, które skrytykowało decyzję władz Berlina.
"Berlin popełnił błąd zakazując symboli ukraińskich. Traktowanie ich na równi z rosyjskimi symbolami jest głęboko fałszywe. Odebranie ukraińskich flag pokojowym demonstrantom to atak na każdego, kto z tą flagą w ręku broni Europy i Niemiec przed rosyjską agresją" – napisał w mediach społecznościowych szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kuleba.
Przywódcy Niemiec zaproszeni do Kijowa
Prezydent Wołodymyr Zełenski zaprosił do Kijowa swojego niemieckiego odpowiednika Franka-Waltera Steinmeiera oraz kanclerza Republiki Federalnej Niemiec Olafa Scholza. Ukraiński polityk na datę spotkania miał wybrać 9 maja, czyli dzień rosyjskiego święta – podały media w Niemczech.
9 maja to najważniejsze święto współczesnej Rosji, upamiętniające zakończenie II wojny światowej (dla Rosji to przede wszystkim "zwycięstwo nad faszyzmem"). Moskwa inaczej datuje zarówno rozpoczęcie, jak i zakończenie II wojny światowej. Dla Rosjan początkiem wojny był 22 września 1941 roku – dzień napaści Rosji przez Niemcy. Koniec wojny, według Rosjan, przypada zaś na 9 maja 1945 roku. Każdego roku w rosyjskim świętowaniu brali udział zaproszeni goście, np. przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenka. W 2018 roku na Placu Czerwonym pojawił się natomiast premier Izraela Benjamin Netanjahu. Tegoroczne obchody mają być inne. Bez zaproszonych gości.
– Nie zaprosiliśmy zagranicznych przywódców na Dzień Zwycięstwa. Faktem jest, że nie jest to okrągła rocznica. To jest nasze święto, to święte święto dla całej Rosji, dla wszystkich Rosjan – przekonywał rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję informacyjną TASS.
Czytaj też:
Putin przemówił na Placu Czerwonym. Oskarżył "USA i ich sługusów"Czytaj też:
"Dopiero, kiedy ich pokonamy". Rosyjski polityk o Ukrainie