W ubiegłym tygodniu Gazprom poinformował, że wstrzymuje prace jeszcze jednej turbiny w gazociągu Nord Stream 1, co będzie skutkowało ograniczeniem dostaw gazu przez Niemcy do Europy Zachodniej o 20 proc. maksymalnej przepustowości – z 67 mln m3 do 33 mln m3. Inna turbina, która była serwisowana w Kanadzie, ma zostać przekazana Rosjanom przez Niemcy.
Scholz krytykuje Rosję
W środę rano niemiecki kanclerz Olaf Scholz odwiedził zakład Siemens Energy w Mülheim an der Ruhr, dokąd przetransportowano turbinę z Kanady. Jak podkreślił polityk, obecnie nie ma przeszkód aby urządzenie zostało wysłane na wschód, kiedy tylko Rosja o to poprosi.
twittertwitter
Scholz podkreślił także, że w obliczu kryzysu energetycznego "sensowne" wydaje się utrzymanie w Niemczech wciąż działających elektrowni atomowych.
Cytowany przez media przedstawiciel Siemens Energy miał z kolei potwierdzić, że firma prowadzi rozmowy z Gazpromem, jednak na razie nie osiągnięto porozumienia ws. transportu turbiny.
Nord Stream 1 – gazowa broń Putina
Nord Stream (Gazociąg Północny) transportuje gaz z Wyborgu w Rosji do Greifswaldu w Niemczech po dnie Morza Bałtyckiego. Omija w ten sposób kraje tranzytowe, takie jak Ukraina, Polska i państwa bałtyckie. Długość Nord Stream 1 wynosi 1222 km, co czyni go najdłuższym gazociągiem morskim na świecie. Składa się z dwóch nitek o przepustowości 55 mld m3. Działa od 2012 r.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba powiedział, że trwająca "wojna gazowa" prowadzona przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina przeciwko Europie jest "bezpośrednią kontynuacją jego wojny z Ukrainą".
26 lipca kraje Unii Europejskiej osiągnęły porozumienie polityczne w sprawie ograniczenia zużycia gazu o 15 proc. do zimy, ponieważ perspektywa całkowitego odcięcia dostaw z Rosji jest coraz bardziej prawdopodobna. Oszczędzanie ma być dobrowolne, chyba że zostanie ogłoszony tzw. alarm gazowy.
Czytaj też:
Marszałkowski o gazowym planie UE: Polska może na tym skorzystać