Ukraina w planach Putina
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Ukraina w planach Putina

Dodano: 
Prezydent Rosji Władimir Putin
Prezydent Rosji Władimir Putin Źródło:PAP/EPA / Alexey Maishev
Rosja jest właściwie gotowa do aneksji zarówno terenów podbitych po 24 lutego, jak i donbaskich „republik”, których niepodległość wcześniej sama uznała. Jednak niepowodzenia na froncie i brak poparcia ludności sprawiają, że referendum w tej sprawie jest ciągle odkładane na później.

Pod koniec sierpnia armia ukraińska rozpoczęła jednak kontrofensywę w obwodzie chersonskim. Sama stolica obwodu w momencie publikacji tego numeru „Do Rzeczy” może już być wyzwolona lub być areną ciężkich walk. W tych warunkach przeprowadzenie pseudoreferendum w sprawie przyłączenia do Rosji może być mocno utrudnione. Jeśli odbędzie się w planowanym terminie 11 września, to okupanci będą prawdopodobnie chodzić od domu do domu z przenośnymi urnami do głosowania, aby zapewnić sobie frekwencję wśród mieszkańców, którym trudniej będzie odmówić udziału. Kreml jest technicznie, ideologicznie i organizacyjnie gotowy do przeprowadzenia głosowania w sprzyjających okolicznościach. Nie udały się zakładane początkowo „demilitaryzacja” i„denazyfikacja” całego kraju, czyli de facto jego podbój, ale te regiony Ukrainy, które Rosji udało się jak dotąd zająć, w planach Putina zajmują konkretne miejsce. Oto, jakie są te plany.

Władze obwodu

Po 24 lutego Putin zdjął hybrydowe białe rękawiczki, aby uderzyć na Ukrainę z otwartą przyłbicą. Pomylił się, licząc, że Rosjanie zostaną powitani jak „wyzwoliciele”, a „kijowska junta” rozsypie się niczym domek z kart. To jednak nie oznacza, że Kreml nieodwracalnie odrzucił grę pozorów. Gdy stosunkowo szybko Rosjanie zajęli niemal cały obwód chersoński wraz ze stolicą, coraz głośniej mówiło się o planach powołania na tym właśnie terenie nowej republiki ludowej. Jednak nastroje proukraińskie okazały się zbyt silne, a skala kolaboracji zbyt mała, by mieć pewność, iż taki scenariusz nie skończy się propagandową kompromitacją. Chersońska Republika Ludowa pozostała jedynie w sferze medialnych spekulacji. Rosjanie nie udają, że budują nowe „państwa”. W każdym obwodzie, którego chociaż skrawek ziemi okupują, utworzyli administracje cywilno-wojskowe. Na ich czele stoją miejscowi Ukraińcy, co ma podkreślić „wyzwoleńczy” charakter „operacji specjalnej”.

Szef charkowskiej administracji Witalij Hanczew to były pułkownik ukraińskiej armii, który w 2014 r. przeszedł na stronę ługańskich separatystów. Obwodami zaporoskim oraz chersońskim zarządzają odpowiednio Jewhen Balicki oraz Wołodymyr Saldo, byli lokalni działacze ugrupowań prorosyjskich. Saldo dodatkowo trzykrotnie wygrał wybory na mera Chersonia. W kremlowskich mediach te okupacyjne struktury przedstawiane są jako „władze obwodu”. Oczywiście legalne i reprezentujące interesy mieszkańców regionu. Gdy np. RIA Nowosti w tytule artykułu wspomina gubernatora obwodu chersońskiego czy zaporoskiego, zawsze ma na myśli przedstawiciela władz prorosyjskich. Mimo że Rosja nie kontroluje w stu procentach żadnego z regionów, poza ługańskim.

Całość dostępna jest w 36/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także