We wtorek, 15 listopada, Rosja dokonała masowego ostrzału rakietowego na ukraińskie miasta, celując w obiekty infrastruktury krytycznej.
Według informacji ukraińskiego operatora sieci energetycznych "Ukrenergo" ostrzały obiektów infrastruktury energetycznej odnotowano w cały kraju. Najtrudniejsza sytuacja panuje obecnie w regionach centralnych i północnych. Co najmniej połowa Kijowa jest bez prądu, przekazał mer miasta Witalij Kliczko.
Problemy z dostawami prądu wystąpiły także w Mołdawii. Informację przekazał wicepremier i minister infrastruktury Mołdawii Andriej Spinu. Polityk napisał w poście na swoim koncie na Telegramie, że "po rosyjskim bombardowaniu ukraińskiego systemu elektroenergetycznego" jedna z linii energetycznych dostarczających prąd do Mołdawii została odłączona.
Wizyta dyrektora CIA w Kijowie
Jak relacjonuje "The Washington Post", do ataku doszło w czasie, kiedy w stolicy Ukrainy przebywał dyrektor CIA William Burns.
CNN podaje, że Burns spotkał się z prezydentem Zełenskim oraz przedstawicielami ukraińskiego wywiadu. Dyrektor CIA miał zapewnić o wsparciu USA dla walczącego z rosyjską inwazją Kijowa.
Nic nie wskazuje na to, aby rosyjski atak miał związek z wizytą Burnsa w Kijowie – relacjonuje "WP". Amerykańskie władze informując, że w trakcie ostrzału dyrektor CIA znajdował się w ambasadzie USA i był bezpieczny.
Kilka godzin po pierwszych atakach rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ihnat przekazał, że obrona powietrzna działa i udało się zestrzelić część rosyjskich pocisków. Według podanej informacji wystrzelono 80 rakiet, a kolejne 20 jeszcze leci. Oznacza to, że siły rosyjskie wystrzeliły około 100 rakiet, czyli więcej niż w zmasowanym ataku 10 października, kiedy na terytorium Ukrainy poszybowały 84 pociski.
Czytaj też:
Pocisk rosyjskiej produkcji spadł w Polsce. Jest komentarz KremlaCzytaj też:
Ambasador Andriejew wezwany do MSZ. "Cicho, bez podania sobie rąk"