Doradca amerykańskiego prezydenta Richard Sauber powiedział, że "niewielka liczba tajnych dokumentów" została znaleziona, gdy osobiści prawnicy Bidena opuścili biura Penn Biden Center w Waszyngtonie. Tam Biden korzystał z powierzchni biurowej po odejściu z funkcji wiceprezydenta w 2017 roku i na krótko przed rozpoczęciem przygotowań do kampanii prezydenckiej 2019 i 2020 roku.
Według doniesień amerykańskich mediów teczka z tajnymi dokumentami znajdowała się w pudełku z innymi, jawnymi dokumentami. Treść i stopień tajności dokumentów nie zostały ujawnione, natomiast CBS News podaje, że nie ma w nich np. informacji o broni jądrowej.
Sprawę tajnych dokumentów bada prokuratura
Biały Dom zawiadomił Archiwum Narodowe Stanów Zjednoczonych o znalezionych dokumentach, ponieważ zgodnie z prawem wszystkie tego typu akta powinny zostać tam przekazane. Następnie Archiwa Narodowe zgłosiły sprawę do Departamentu Sprawiedliwości USA.
Prokurator generalny USA Merrick Garland zarządził dochodzenie w sprawie tego, w jaki sposób tajne dokumenty znalazły się w budynku think tanku. Na podstawie wyników kontroli Departament Sprawiedliwości zdecyduje, czy zachodzi potrzeba przeprowadzenia dalszego postępowania wyjaśniającego.
"Polityczny ból głowy" Bidena. W tle Trump
Agencja Associated Press zwraca uwagę, że niezależnie od finału tej sprawy, fakt, iż Joe Biden potencjalnie źle obchodził się z tajnymi dokumentami, może stać się "politycznym bólem głowy" dla prezydenta.
Biden wcześniej skrytykował podobną sytuację ze swoim poprzednikiem Donaldem Trumpem, nazywając jego decyzję o przechowywaniu setek tajnych dokumentów w swoim prywatnym domu na Florydzie "nieodpowiedzialną".
W sierpniu 2022 r. agenci FBI weszli do posiadłości Trumpa i mieli stamtąd wywieźć poszukiwane przez Departament Sprawiedliwości pudła z tajnymi dokumentami. Przeszukanie rezydencji byłego prezydenta było pierwszym tego typu przypadkiem w historii Ameryki.
Czytaj też:
Przeszukanie posiadłości Trumpa. Sąd nakazał ujawnić dokument