Od czasu aneksji półwyspu przez Rosję Stany Zjednoczone twierdzą, że Krym jest terytorium Ukrainy. Jednak od początku wojny Stany Zjednoczone odmawiają udostępnienia Kijowowi środków do uderzenia w cele na półwyspie.
Według ustaleń "The New York Timesa", dotychczas wojsko i urzędnicy administracji prezydenta w prywatnych rozmowach kwestionowali celowość ukraińskich uderzeń na Krym, uważając, że Siły Zbrojne Ukrainy mają bardziej odpowiednie cele w innych częściach frontu.
USA łagodzą stanowisko na korzyść Ukrainy
Teraz, zdaniem "NYT", stanowisko Waszyngtonu uległo zmianie – administracja Joe Bidena skłania się ku poglądowi, że jeśli siły ukraińskie mogą sprawić, że Rosja poczuje się zagrożona utratą kontroli nad Krymem, wzmocni to pozycję Kijowa w przyszłych negocjacjach.
Obawy przed rosyjskim atakiem odwetowym z użyciem taktycznej broni nuklearnej zmniejszyły się również wśród amerykańskich urzędników i ekspertów, chociaż uważają oni, że ryzyko takiego scenariusza nadal istnieje.
Jak podkreślono w artykule, nadal nie chodzi o przekazanie Ukrainie rakiet o zasięgu pozwalającym razić cele na Krymie. Dyskutowana jest jednak możliwość użycia innego już dostarczonego uzbrojenia, w tym systemów HIMARS i pojazdów opancerzonych Bradley, do ataku na kluczowe dla półwyspu szlaki zaopatrzeniowe, takie jak Most Krymski, łączący Krym z lądową częścią Ukrainy, która obecnie znajduje się pod rosyjską okupacją.
Wybuch na Moście Krymskim
8 października ub.r. na Moście Krymskim doszło do eksplozji, która zniszczyła kilka przęseł samochodowej części przeprawy. Strona rosyjska oskarżyła o incydent ukraińskie służby specjalne. Władze w Kijowie nigdy ani nie potwierdziły, ani nie zaprzeczyły, że mają coś wspólnego z wybuchem. Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że eksplozja na Moście Krymskim to "atak terrorystyczny" i w odwecie zaczął bombardować ukraińską infrastrukturę energetyczną.
Czytaj też:
Putin o atakach na infrastrukturę energetyczną Ukrainy: Ale kto zaczął?