W niedzielę zakończyły się wybory parlamentarne w Hiszpanii. Jak donoszą tamtejsze media, żadna partia nie zdobyła wystarczającej liczby głosów, aby utworzyć samodzielny rząd. Perspektywy budowania koalicji pozostają obecnie niepewne.
Wybory w Hiszpanii
Po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów centroprawicowa Partia Ludowa (Partido Popular - PP) została ogłoszona zwycięzcą, zdobywając 136 mandatów. Prawicowa partia Vox, potencjalny partner koalicyjny PP, zdobyła 33 mandaty.
Z kolei rządząca dotychczas centrolewicowa Partia Socjalistyczna premiera Pedro Sancheza uzyskała 122 mandaty. Jej potencjalny koalicjant, blok wyborczy ugrupowań skrajnej lewicy, startujący pod nazwą Sumar, uzyskał 31 miejsc w parlamencie.
W trakcie swoich rządów Sanchez forsował progresywny program, w tym politykę dotyczącą aborcji i ustawę o eutanazji. Reformy te zdobyły poparcie na obszarach miejskich, ale tempo zmian wywołało sprzeciw w innych częściach kraju.
Aby rządzić, partia lub koalicja musi uzyskać większość parlamentarną wynoszącą 176 miejsc w 350-osobowym parlamencie.
Większość sondaży przewidywała, że PP zdobędzie w niedzielę najwięcej głosów. Ostatecznie okazało się, że brakuje jej bezwzględnej większości w parlamencie, co oznacza, że prawdopodobnie będzie musiała utworzyć koalicję z prawicową partią Vox. Z kolei partia Santiago Abascala nie może mówić o wyborczym sukcesie. W porównaniu z poprzednimi wyborami straciła bowiem 19 mandatów.
Podczas przemówienia w siedzibie partii lider PP Alberto Nunez Feijoo, który kieruje partią od kwietnia 2022 roku, powiedział, że jest "bardzo dumny” z osiągniętego wyniku, podkreślając, że poparcie dla jego partii wzrosło od ostatnich wyborów z 21 do 33 proc.
Czytaj też:
Hiszpania: Spór o pomnik Jana Pawła IICzytaj też:
Tertsch: Nie będzie prawicowego rządu bez VOX