Jak pisze "Der Spiegel", Ukraina poinformowała specjalną siedzibę Ministerstwa Obrony Narodowej w Berlinie, że niemieckie czołgi, które dotarły do Polski i stamtąd miały zostać wysłane na front, wymagają naprawy.
"Skoro nie ma przeszkolonej kadry technicznej ani wystarczającej liczby części zamiennych, nie ma sensu wysyłać Leopardów na Ukrainę” – czytamy w publikacji. Dziennik przypomina, że ponad pół roku temu rząd federalny w Berlinie ogłosił, że dostarczy na Ukrainę ponad sto starszych czołgów Leopard 1A5.
Sojusznicy Ukrainy zaczęli dostarczać jej czołgi, w tym wozy Leopard 1 i 2, wiosną. Kijów potrzebuje ich do przeprowadzenia kontrofensywy i odbicia terytoriów okupowanych przez Rosję.
"Złom" dla Ukrainy?
O złym stanie technicznym Leopardów 1A5 eksperci alarmowali od kilku tygodni. Część wozów, które trafiły na Ukrainę z Grecji w ramach wymiany tamtejszego sprzętu na nowe niemieckie modele, nie była modernizowana od ponad 30 lat.
Jak mówił w jednym z wywiadów Ralf Thiele, przewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Wojskowo-Politycznego, Leopardy pierwszej generacji są w dalszym ciągu zdatne do użytku, pomimo gorszego opancerzenia i mniejszej celności w porównaniu z nowocześniejszymi czołgami tego typu.
Według niego przywrócenie ich gotowości bojowej może potrwać od kilku do dziewięciu miesięcy. – Wynika to z braku łańcuchów produkcyjnych. Nie ma zakładów, siły roboczej ani części zamiennych – stwierdził Thiele w rozmowie z SRF, szwajcarskim nadawcą radiowo-telewizyjnym.
Jednocześnie odpowiedział twierdząco na pytanie, czy "można z ironią powiedzieć, że Zachód dostarcza Ukrainie złom". – Jeśli chcesz to ująć kpiąco, to tak. Jednak w przypadku nieprawidłowego użytkowania nawet nowe systemy mogą szybko stać się złomem – dodał.
Czytaj też:
"Doszło do przełamania linii". Syrski przekazał ważne wieści z frontuCzytaj też:
"Wytrzymaliśmy". Putin: Ten etap jest zakończony