W wyniku zamachu bombowego w irańskim mieście Kerman zginęły w środę 84 osoby, a dziesiątki odniosło rany. Do zorganizowania ataku przyznało się Państwo Islamskie. Najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei zapowiedział, że sprawców spotkają "surowe konsekwencje".
Krwawy zamach w Iranie
"Okrutni przestępcy muszą wiedzieć, że rozprawimy się z nimi i bez wątpienia spotkają ich surowe konsekwencje" – powiedział.
Wcześniej szef kancelarii prezydenta Iranu Mohammad Dżamszidi o atak oskarżał Izrael i USA. Waszyngton stanowczo zaprzeczył, jakoby stał za zamachem. Administracja Joe Bidena oznajmiła również, że nie ma żadnych dowodów na to, by masakrę zorganizował Izrael.
W ostatnich latach w Iranie wielokrotnie dochodziło do zamachów bombowych. Zwykle stało za nimi Państwo Islamskie oraz grupy związane z arabskimi separatystami.
Atak w trakcie obchodów
Spekulacje podsycił fakt, że zamachu w Kerman dokonano w trakcie uroczystości w trzecią rocznicę śmierci jednej z najważniejszych postaci Iranu, dowódcy elitarnej jednostki Al Kuds. gen. Kasema Sulejmaniego.
Przypomnijmy, że w styczniu 2020 roku siły USA zabiły go na lotnisku w Bagdadzie. Pentagon potwierdził, że akcję przeprowadzono na polecenie prezydenta Donalda Trumpa. W ataku zginęło łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych. Oprócz Sulejmaniego Amerykanie zabili jednego z dowódców irackiej milicji, Abu Mahdi al-Muhandisa. Irański generał zginął w ataku dronów.
Biały Dom uzasadniał decyzję o eliminacji Sulejmaniego tym, że miał on stać za dokonanymi i planował kolejne zamachy na amerykańskie obiekty na Bliskim Wschodzie.
Unikać eskalacji z USA
"The New York Times" podał, że obecnie dowódcy irańskiej armii otrzymali z Teheranu wyraźne instrukcje, żeby unikać eskalacji konfliktu z USA. Nakaz ma obejmować również atakowanie na amerykańskich baz na Bliskim Wschodzie przez organizacje wspierane przez służby specjalne Iranu.
Czytaj też:
"Bez reguł ani ograniczeń". Przywódca Hezbollahu grozi IzraelowiCzytaj też:
Wymiana ognia pomiędzy Syrią a Izraelem