DOMINIKA ĆOSIĆ: Jest pani Belgijką marokańskiego pochodzenia.
FADILA MAROUFFI: Jestem reprezentantką trzeciego pokolenia przybyszów z Maroka.
Jednak w przeciwieństwie do części Marokańczyków pani czuje się Belgijką i jest doskonale zintegrowana. Dlaczego w pani przypadku proces integracji się udał?
Dorastałam w rodzinie pochodzenia marokańskiego. Status kobiet nie jest taki sam jak status chłopców. Potem poznawałam też innych chłopców, mężczyzn, którzy z tej kultury czerpią korzyści. Oni są wyemancypowani i faktycznie zwyciężają. Niektórzy z nich również nie akceptowali tej sytuacji. Problem w tym, że gdy się wycofujemy z tych reguł, mając odmienne zdanie, zostajemy odrzuceni przez wspólnotę i rodzinę. To bardzo trudna sytuacja i trzeba dokonać wyboru. Albo się dostosuje jednak do reguł, albo je odrzuci, ale konsekwencje będą takie, że nie będziemy już akceptowani ani we wspólnocie, ani w rodzinie. Dlatego bardzo często może dochodzić do zerwania więzi rodzinnych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.