Wiadomo, klik rządzi. Jeśli link nie jest klikany, to przegrywa. Jeśli jakaś historia nie zdobywa odpowiedniej liczby klików, to szybko wypada ze strony. Jeżeli perypetie jakiegoś celebryty przyciągają trzech klikających zamiast trzech tysięcy, to znaczy, że należy go zastąpić innym.
Sposoby na zwiększenie klikalności są różne. Najprostszy i najpopularniejszy: „Mamy nowe zdjęcia Jennifer Lopez w bikini!”. Można też zagrać czymś bardziej pikantnym: „Myśleliśmy, że Doda już niczym nas nie zaskoczy, gdy jednak spojrzeliśmy na jej dekolt...”. Ewentualnie uderzyć w tony z lekka romantyczne: „Zobacz, jak wygląda Megan Fox zaledwie miesiąc po urodzeniu dziecka!” (nie wiem wprawdzie, czy Megan Fox urodziła ostatnio dziecko i czy w ogóle ma dzieci, ale wiem, że taki tytuł byłby klikany).
Świat jednak idzie do przodu. Z moich amatorskich i, przyznaję, dość płytkich badań na Twitterze wynika, że największym wzięciem cieszą się dziś zajawki zbudowane wedle następującego schematu: [tutaj imię i nazwisko celebryty], gwiazda filmu [tutaj tytuł filmu], znalazła znakomitą odpowiedź na zaczepki [tutaj imię i nazwisko jakiegoś prawicowego dewota]. „Znakomitą odpowiedź” można mieć na wszystko, lecz zazwyczaj chodzi o obronę jakiejś ważnej społecznie sprawy. Ktoś skrytykuje legalizację „małżeństw” gejowskich w USA? Sławny aktor zaraz znajdzie „znakomitą odpowiedź”. Ktoś będzie uparcie nazywał Conchitę Wurst „mężczyzną”? Jakaś inna piosenkarka wyskoczy ze „znakomitą odpowiedzią”.
„The perfect response” stał się dzisiaj najpoważniejszym orężem świata Postępu w walce z Ciemnogrodem. Szkoda tylko, że tak bezdennie głupim.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.