Frontex: Zachęcają przemytników ludzi. Chodzi organizacje pozarządowe

Frontex: Zachęcają przemytników ludzi. Chodzi organizacje pozarządowe

Dodano: 
Statek organizacji Open Arms
Statek organizacji Open Arms 
Zdaniem Frontexu obecność organizacji takich jak Open Arms działa jak magnes na przemytników ludzi z Afryki. I zachęca do przestępczej działalności.

Hiszpańska organizacja pozarządowa Open Arms powróciła na środkową część Morza Śródziemnego ze swoim statkiem Astral, który wyruszył 7 maja z Badalony – informuje hiszpański portal "La Gaceta". Obecnie grup[a operuje u najbardziej uczęszczanych przez handlarzy ludźmi obszarów u wybrzeży Tunezji.

W sobotę 10 maja działacze Open Arms przemieścili się w rejon obszaru wyznaczonego w 2024 roku przez Globalną Inicjatywę na rzecz Przestępczości Zorganizowanej jako epicentrum sieci handlu ludźmi. Bliskość tych wybrzeży nie pozostała niezauważona i według źródeł Frontexu obecność organizacji takich jak Open Arms działa jak magnes na przemytników, którzy intensyfikują swoje działania, wiedząc, że przechwyceni migranci otrzymają pomoc. Tak było np. w niedzielę 11 maja, kiedy organizacja ta przechwyciła łódź z ponad pięćdziesięcioma imigrantami pochodzenia bangladeskiego, sudańskiego, egipskiego i pakistańskiego w odległości mniejszej niż 60 mil od portu w Sfax.

To nie rozbitkowie, a imigranci

Z drugiej strony uderzające jest to, że według zdjęć rozpowszechnianych w sieciach społecznościowych przez bangladeskich handlarzy, przechwycona łódź – duża drewniana konstrukcja – nie nosiła widocznych śladów uszkodzeń. Dlatego zdaniem przedstawicieli Frontexu wiele z tych incydentów granicznych jest planowanych przez mafie przemycające ludzi z premedytacją, gdyż wiedzą one, że organizacje pozarządowe, takie jak Open Arms, zagwarantują transfer migrantów do Europy. Chodzi o to, że pasażerowie tych łodzi nie są bynajmniej rozbitkami, ale podróżują nimi z jasnym celem dotarcia do Europy. A to ułatwiają im siatki przestępcze czerpiące zyski z tego typu procederu.

twitter

Bezradność służb i zyski przemytników

Działalność Open Arms rodzi nie tylko pytania natury etycznej, ale także praktycznej. Podczas patrolowania akwenów w niewielkiej odległości od brzegów Tunezji, gdzie znajdują się służby opiekujące się rozbitkami, organizacja pozarządowa systematycznie naciska na włoski rząd Giorgii Meloni, aby przydzielił im porty we Włoszech. Godzi to nie tylko suwerenność państw europejskich, ale także torpeduje starania władz Tunezji do radzenia sobie z tymi problemami na własnym terytorium. Nacisk na przemieszczanie migrantów do Europy, zamiast koordynowania działań z władzami tunezyjskimi, przynosi jedynie bezpośrednie korzyści handlarzom ludźmi działającym na tym obszarze.

Co więcej, każde udane przechwycenie łodzie przemytników przez Open Arms jest przez nich świętowane w mediach społecznościowych, którzy wykorzystują te zdjęcia w celach propagandowych, aby przyciągnąć kolejnych klientów. To błędne koło, w którym praca humanitarna staje się trybikiem w handlu ludźmi i stawia pod znakiem zapytania władz europejskich zmierzających do rozbicia tych organizacji przestępczych. Według Frontexu "obecność organizacji pozarządowych na tym obszarze nie tylko nie odstrasza przemytników, ale daje im gwarancję sukcesu, zmniejszając u samych migrantów świadomość niepowodzenia i zwiększając popyt na ich usługi".

Czytaj też:
Więcej obcokrajowców zarejestrowanych w ZUS. To głównie Ukraińcy
Czytaj też:
Merz: Niemcy pozostaną krajem przyjmującym imigrantów
Czytaj też:
Mohammed popularniejszy niż Helmut. We wschodnich landach Niemiec

Opracował: Maciej Walaszczyk
Źródło: X / La Gaceta
Czytaj także