Kiedy 30 maja, po czterech miesiącach ciężkiej pracy w administracji Donalda Trumpa, Elon Musk żegnał się z Białym Domem w atmosferze serdeczności i przyjaźni, nic nie wskazywało na to, że kilka dni później przypuści frontalny atak na prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego obóz polityczny, oskarży go o bycie zamieszanym w pedofilskie orgie Jeffreya Epsteina i publicznie poprze odezwę o jego natychmiastowy impeachment. Wprawdzie o ile docierające doń liczne apele o pogodzenie się z Trumpem spowodowały pewne wyciszenie sporu, skasowanie przez Muska najbardziej antagonizujących tweetów i wyrażenie za nich żalu, o tyle sam Donald Trump, mimo silnie tonujących sygnałów ze strony jego najbliższych współpracowników, oznajmił, że swoją relację z Muskiem postrzega na dziś jako zakończoną, a Muska, jeśli podejmie on działania wspierające demokratów przeciw republikanom, spotkają poważne konsekwencje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.