Rosja ratyfikowała umowę wojskową z Kubą. "Szybka odpowiedź" na groźby USA

Rosja ratyfikowała umowę wojskową z Kubą. "Szybka odpowiedź" na groźby USA

Dodano: 
Posiedzenie Rady Federacji, niższej izby rosyjskiego parlamentu
Posiedzenie Rady Federacji, niższej izby rosyjskiego parlamentu Źródło: Wikimedia Commons
Rada Federacji (izba wyższa parlamentu) Rosji ratyfikowała międzyrządową umowę o współpracy wojskowej z Kubą. Ma to być "szybka odpowiedź" na groźby USA dot. dostarczenia Ukrainie rakiet Tomahawk.

"Umowa o współpracy wojskowej między rządem Federacji Rosyjskiej a rządem Republiki Kuby, podpisana w Hawanie 13 marca 2025 r. oraz w Moskwie 19 marca 2025 r., zostaje niniejszym ratyfikowana" – brzmi dokument Rady FR, który cytuje w środę państwowa agencja TASS.

Decyzja o ratyfikacji umowy "stworzy podstawy prawne do określenia celów, obszarów i form dwustronnej współpracy wojskowej", a także przyczyni się do wzmocnienia i rozwoju relacji między Rosją a Kubą w tej dziedzinie.

Dokument, podpisany w marcu 2025 r., ustanawia ramy prawne dla wspólnych operacji, szkoleń, wymiany doświadczeń i dostaw sprzętu wojskowego, zapewniając rosyjskiemu personelowi wojskowemu i specjalistom immunitet od jurysdykcji kubańskiej.

Dla Hawany umowa ta stanowi gwarancję ochrony suwerenności i dostępu do zaawansowanych technologii wojskowych w obliczu rosnącej presji ze strony USA w regionie Karaibów. Wznowienie pełnowymiarowego partnerstwa wojskowego z Kubą oznacza powrót Rosji do regionu tradycyjnie uznawanego przez USA za strefę wpływów – podkreśla agencja.

Jeśli USA przekażą Ukrainie rakiety Tomahawk, Rosja rozmieści na Kubie system Iskander lub Oriesznik?

Aleksandr Stiepanow, ekspert wojskowy, powiedział TASS, że ratyfikacja umowy o współpracy wojskowej między Rosją a Kubą można postrzegać jako "szybką odpowiedź" Moskwy na groźby Waszyngtonu dotyczące dostarczenia pocisków manewrujących Tomahawk Ukrainie.

Jego zdaniem, w celu "ustabilizowania równowagi sił", rozmieszczenie na Kubie nowoczesnych rodzajów rosyjskiego uzbrojenia, takich jak systemy rakietowe Iskander czy Oriesznik, byłoby "uzasadnioną odpowiedzią na działania NATO jako całości".

Ekspert dodał, że "stworzyłoby to skuteczny mechanizm odstraszający, zdolny do dotarcia do strategicznie ważnych celów na terytorium USA, a tym samym utrzymałoby równowagę sił i parytet w zakresie zdolności ofensywnych".

Trump bliski decyzji

Prezydent USA Donald Trump oświadczył we wtorek, że w pewnym sensie podjął już decyzję o dostarczeniu Ukrainie pocisków Tomahawk, ale chce się jeszcze dowiedzieć, jak będą one wykorzystane. Według źródeł portalu Axios w ukraińskim rządzie, Biały Dom obawia się, że Stany Zjednoczone nie będą w stanie kontrolować wykorzystania pocisków po przekazaniu ich Ukraińcom.

Amerykański Instytut Studiów Nad Wojną (ISW) podkreśla, że Kreml usilnie stara się odwieść Trumpa od tej decyzji. Think tank zwraca uwagę na wypowiedź Władimira Putina, który oświadczył, że dostarczenie Ukrainie Tomahawków "zniszczy" stosunki rosyjsko-amerykańskie.

USA produkują od 50 do 70 takich pocisków rocznie i wykorzystują je głównie na Bliskim Wschodzie. W czerwcu br. zostały one użyte do zbombardowania podziemnych obiektów w Iranie, gdzie Teheran realizuje swój program nuklearny.

Zasięg pocisków Tomahawk, w zależności od wersji, waha się od 1600 do 2500 km. Gdyby zostały przekazane Ukrainie, to zdaniem ekspertów ISW w zasięgu tych rakiet znalazłoby się prawie 2000 rosyjskich instalacji wojskowych. Uważają oni, że Ukraina prawdopodobnie byłaby w stanie zakłócić działania armii rosyjskiej na froncie, atakując jej zaplecze, które zaopatruje wojska w broń i wspiera operacje ofensywne.

Czytaj też:
Co dla Rosji oznacza przekazanie Ukrainie amerykańskich pocisków Tomahawk?


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracował: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także