Swift opublikowała w mediach społecznościowych post, w którym stanowczo opowiedziała się po stronie Demokratów.
"Zawsze oddawałam i będę oddawać swój głos na kandydatów, którzy będą chronić i walczyć o prawa człowieka, na które wszyscy w tym kraju zasługujemy. Wierzę w prawa dla społeczności LGBTQ oraz w to, że każda forma dyskryminacji ze względu na orientację seksualną czy płeć jest czymś złym. Wierzę w to, że systemowy rasizm, który wciąż widzimy w stosunku do osób o innym kolorze skóry, jest przerażający, chory i powszechny. Nie mogę zagłosować na kogoś, kto nie będzie walczył o godność wszystkich Amerykanów, niezależnie od ich koloru skóry, płci czy tego, kogo kochają" – napisała, deklarując, że zagłosuje na kandydatów z Partii Demokratycznej.
Taką emocjonalną reakcję wywołała w niej kandydatura Marshy Blackburn w Tennessee z ramienia Partii Republikańskiej. Polityk słynie ze skrajnie prawicowych poglądów i głoszenia kontrowersyjnych tez.
Na słowa Taylor zareagował Donald Trump. – Marsha Blackburn wykonuje bardzo dobrą robotę w Tennessee. Prowadzi teraz, zasadniczo, tak jak powinna. Jest niesamowitą kobietą i jestem pewien, że Taylor Swift nic o niej nie wie i powiedzmy, że lubię muzykę Taylor o 25 proc. mniej – skomentował.
Spektakularny efekt apelu Swift
Co ciekawe, piosenkarka zaapelowała do fanów, żeby zarejestrowali się, aby móc brać udział w wyborach. Skutek jej apelu wywołał spektakularny efekt. W ciągu 24 godzin zarejestrowało się 65 tysięcy osób.
Wybory do Kongresu, Senatu, Izby Reprezentantów oraz wybory stanowe odbędą się w USA za niecały miesiąc.
Czytaj też:
Słynna piosenkarka popłakała się na koncercie. Wróciły wspomnienia