Horror w kokpicie
  • Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

Horror w kokpicie

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / The Pixelman / Domena Publiczna
Katastrofy boeingów 737 MAX 8 ukazują ryzyko związane z zastosowaniem sztucznej inteligencji, której błędy mogą prowadzić do tragedii. Dwie rozbite maszyny nie zatrzymają jednak dalszej automatyzacji przemysłu lotniczego

Poniedziałkowy poranek. 29 października 2018 r., godz. 6.20. Z Dżakarty startuje właśnie boeing 737 MAX 8. Za sterami nowoczesnego samolotu siedzą doświadczony kapitan Bhavye Suneja – pilot, który miał wylatane 6 tys. godzin – oraz drugi pilot Harvino z wylatanymi 5 tys. godzin. Już dwie minuty po starcie samolotu linii Lion Air pilot zgłasza problemy z kontrolą lotu. Nieco później załoga prosi wieżę kontroli w stolicy Indonezji o zgodę na awaryjny powrót na lotnisko w Dżakarcie. Piloci dopytują też kontrolerów lotu o wysokość i prędkość. Jednocześnie załoga nerwowo wertuje instrukcję obsługi, rozpaczliwie szukając przyczyny dziwnego zachowania nowoczesnej maszyny, która nagle wprowadziła samolot w gwałtowne nurkowanie. Piloci nie zdążyli uratować samolotu. O 6.33 nowiutka maszyna runęła do Morza Jawajskiego. Zginęło 181 pasażerów oraz ośmioro członków załogi.

Artykuł został opublikowany w 14/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także