Katarzyna Pinkosz: Część osób nosi maseczki i obawia się zakażenia, inni uważają, że koronawirus nie jest zagrożeniem. Co dzieje się z naszą psychiką w fazie przewlekłej epidemii?
prof. Janusz Heitzman: Nadal wiele osób czuje się zagrożonych. Ograniczenia i nawoływanie do pozostania w domu wywoływały negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego. Widać było wzrost spożycia alkoholu, przemocy domowej, zachowań konfliktowych. Wielu osobom zajrzało w oczy widmo obniżenia dotychczasowego poziomu życia przez likwidację miejsc pracy, spadek dochodów. Lęk wynikający z zagrożenia koronawirusem zmienił się w lęki o charakterze ekonomiczno-społecznym, które powodowały uczucie wewnętrznego niepokoju i braku bezpieczeństwa, podsycane przez sprzeczności w przekazach informacyjnych. Nadal istnieje zagrożenie epidemiczne, są też informacje, że wirus może zmutować. Powoduje to lęk, szczególnie u osób z grup ryzyka, starszych, mających choroby współistniejące.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.