Można odnieść wrażenie, że kolejny wzrost napięcia w stosunkach Zachodu z Rosją ożywił naszą politykę wschodnią. Ale to pozory. Nie sposób ożywić czegoś, czego nie ma.
Wiele wskazuje na to, że Rosja weszła w fazę politycznego szaleństwa, typowego dla upadających mocarstw. Nieumiejętność rozwiązywania problemów wewnętrznych próbuje rekompensować sobie ekspansją zewnętrzną. Bywało tak w historii niejednokrotnie, by wspomnieć choćby ekspansję osmańskiej Turcji u schyłku wieku XVIII, kiedy to posunęła się ona aż pod Wiedeń, a potem się załamała i stała się na ponad dwa stulecia „chorym człowiekiem Europy”. Oczywiście w dobie broni masowego rażenia agresywność upadającej Rosji jest bardziej niebezpieczna, niż bywało to w wiekach poprzednich, i na to właśnie zdaje się liczyć Władimir Putin, testując wciąż na nowo ustępliwość Zachodu.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.