Płacenie abonamentu radiowo-telewizyjnego jest w Polsce obowiązkowe. Od tej daniny można się jednak łatwo uchylić, z czego duża część obywateli skwapliwie korzysta. Według danych GUS, na które powołuje się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, 97 proc. gospodarstw domowych ma odbiorniki telewizyjne. Zarejestrowało je już tylko 49,5 proc. gospodarstw, z czego 47,2 proc. korzysta z ustawowych zwolnień od opłat (emeryci, renciści). Odsetek tych, które regularnie opłacają abonament, to według GUS 13 proc. W sprawozdaniu TVP za poprzedni rok czytamy, że w 2016 r. abonament terminowo opłaciło 8 proc. obywateli. To absolutny ewenement w skali europejskiej.
Dlatego od lat Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, a także kolejni prezesi TVP i Polskiego Radia zastanawiają się, co zrobić, by zwiększyć wpływy z abonamentu. Pomysłów pojawiało się wiele, np. by abonament był płacony obowiązkowo razem z rachunkiem za prąd lub by był pobierany razem z podatkiem PIT przez urzędy skarbowe, a nie jak dziś – przez Pocztę Polską. Zwykle brakowało jednak woli politycznej do ich wprowadzenia.
PiS od początku obiecywał, że w ramach wielkiej reformy mediów publicznych wzmocni także sposób ich finansowania. Z obiecanej reformy nic nie wyszło, ale jest nowy projekt dotyczący finansowania – 7 marca trafił do konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych. Po akceptacji przez rząd powinien w ciągu tygodnia dotrzeć do Sejmu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.