Do incydentu, który najczęściej określany jest mianem gruzińskiego, doszło na terenie Ukrainy podczas postoju na lotnisku w Symferopolu. Był jednak związany z wyprawą do Tbilisi, jaką zorganizował Lech Kaczyński. Wraz z innymi prezydentami Europy Środkowo-Wschodniej poleciał do Gruzji, gdy ten kraj walczył z rosyjską inwazją.
Pietruczuk nie zabierał w tej sprawie głosu od 2011 r. Jednak po ujawnieniu nowych stenogramów z tupolewa, który rozbił się koło Smoleńska 10 kwietnia 2010 r., pojawiły się nowe oskarżenia pod adresem gen. Błasika. Obciąża się go odpowiedzialnością za naciski na pilotów.
Sprawa incydentu gruzińskiego i ataki na gen. Błasika powracają w związku z tą sprawą. W tej sytuacji pilot, który odmówił lotu do Tbilisi, postanowił zabrać głos w obronie dowódcy i kolegów, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Nie jest jednak jedyny.
Pietruczuk zapewnia, że gen. Błasik był profesjonalistą w każdym calu. – Znałem go od pierwszej połowy lat 90. Nigdy nie miałem najmniejszych wątpliwości, że był to nie tylko bardzo dobry lotnik, ale także dowódca bardzo dbający o bezpieczeństwo i przestrzeganie przepisów. Zachowania, jakie mu są przypisywane przez niektóre osoby, nigdy nie miały miejsca – mówi. (…)