Jak donosi francuski dziennik, uprzejmość, z jaką oficjalnie spotyka się von der Leyen na unijnych salonach to tylko pozory. Niechęć wobec niemieckiej szefowej KE narasta od dawna.
Von der Leyen zarzuca się m.in., że podejmuje kluczowe decyzje bez konsultacji z krajami członkowskimi. Przykładem może być podpisanie kontrowersyjnego porozumienia między UE a Tunezją. Jego celem było ograniczenie nielegalnej migracji. - W wojnie instytucjonalnej Michel i von der Leyen oszaleli - stwierdza osoba z bliskiego otoczenia Emmanuela Macrona.
Przekraczanie kompetencji
Szefowej KE zarzuca się również przekraczanie uprawnień. Szefem Rady Europejskiej Charles Michel twierdzi, że von der Leyen narusza jego uprawnienia w polityce zagranicznej UE. - Nieporozumienia między Francją a Niemcami pozostawiają dla niej przestrzeń, którą wykorzystuje - wskazał w rozmowie z "Le Monde" jeden z unijnych dyplomatów.
Nawet polityka wobec Ukrainy, która budzi najmniej kontrowersji, wzbudza emocje. Niemcy i Francja wskazują, że KE za daleko się posunęła w kwestii obietnicy otwarcia Ukrainie drzwi do UE oraz przejęcie przez Kijów zamrożonych rosyjskich aktywów w Europie.
Konflikt między von der Leyen a Michelem doszedł do tego poziomu, że gdy szefowa KE opublikowała na portalu X zdjęcie obrazujące minutę ciszy przed budynkiem Parlamentu Europejskiego ku czci ofiar ataku Hamasu, to fotografię tak wykadrowano, by nie było na niej widać szefa Rady Europejskiej.
Kontrowersje wokół Izraela
Już mniej pozytywnie oceniana jest jej postawa wobec wojny Izraela z Hamasem. O ile krytyka terrorystów jest powszechna, tak brak słów o tym, że Izrael również musi przestrzegać prawa międzynarodowego i chronić ludność cywilną w Strefie Gazy, wzbudziło już krytykę.
"Słowa szefowej Komisji miały się nijak do stanowiska przyjętego 10 października przez ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich. Josep Borrell po obradach szefów MSZ ogłosił, że Izrael łamie prawo międzynarodowe, odcinając gazie wodę, elektryczność, dostawy żywności" – czytamy w "Le Monde".
Najostrzej na słowa von der Leyen, jakie padły w izraelskim kibucu, zareagowały Belgia, Hiszpania, Irlandia, Luksemburg i Portugalia.
- Wszyscy staramy się zachować jak największą jedność, choć jest to trudne. I nagle jesteśmy świadkami patetycznej tyrady na Bliskim Wschodzie przywódców politycznych z instytucji, których nikt nie zna - twierdzi jeden z dyplomatów.
Francuska europoseł Nathalie Loiseau wprost stwierdziła, że nie rozumie "co przewodnicza Komisji ma wspólnego z europejską polityką zagraniczną, za którą nie jest odpowiedzialna".
America first
Francja, Niemcy czy Włochy są też zaniepokojone proamerykańską polityką szefowej KE. "Joe Biden ma jedną obsesję: angażować Europę w swoją rywalizację z Chinami. W Ursuli von der Leyen znalazł sojuszniczkę, która niejednokrotnie wydawała się być gotowa, by poświęcić na ołtarzu rywalizacji z Pekinem interesy europejskiego przemysłu" – czytamy.
W zeszłym tygodniu, donosi francuska gazeta, von der Leyen omal nie podpisała niekorzystnego porozumienia z USA i została w ostatniej chwili powstrzymana przez kraje członkowskie.
Jej antychińska retoryka budzi coraz większy sprzeciw. Kraje UE mają jej za złe, że odgórnie ustala politykę całej Europy w tak kluczowej kwestii.
Z informacji "Le Monde" wynika, że von der Leyen cały czas ma szanse na reelekcje w 2024 roku, jednak państwa członkowskie miały jej wysłać ostrzeżenie, że szukają już alternatywy.
Czytaj też:
KE dokona dla Tuska zmian w "kamieniach milowych”? Sensacyjne doniesieniaCzytaj też:
Szczyt UE i USA. Oświadczenie w sprawie sytuacji na Bliskim Wschodzie