Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w czwartek, że Polska musi zapłacić 8,3 milionów euro kary za opóźnione wdrożenia dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Skargę na nasz kraj skierowała do TSUE Komisja Europejska.
TSUE nakłada karę na Polskę
Dyrektywa z 2019 r. wprowadza zmiany w zasadach publikowania i monitorowania treści w internecie. Państwa członkowskie miały czas na implementację jej do swoich porządków prawnych do 2021 r. Polska nie wdrożyła przepisów w terminie, co spowodowało wszczęcie postępowania przez KE.
W trakcie rozpatrywania sprawy polskie władze wdrożyły dyrektywę, a Komisja uznała transpozycję za pełną. Nie wycofała jednak wniosku o nałożenie kary.
Warszawa tłumaczyła opóźnienie koniecznością szerokich konsultacji publicznych oraz utrudnieniami wynikającymi z "pandemii" COVID-19. TSUE nie uwzględnił tych argumentów i potwierdził wymierzoną karę.
W dyrektywie nakaz cenzury
Dyrektywa nakazuje m.in. ustanowienie przepisów prawnych, by platformy takie jak YouTube, Facebook czy inne serwisy hostingowe odpowiadały za treści wgrywane przez użytkowników. Mają też mieć obowiązek zawierania umów licencyjnych z właścicielami praw autorskich i usuwać "nielegalne treści".
Kolejna ingerencja w polskie sądownictwo. Wbrew traktatom
Tego samego dnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie części tzw. neosędziów. Konkretnie TSUE odmówił statusu sądu Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych polskiego Sądu Najwyższego.
Trybunał orzekł, że sąd krajowy jest zobowiązany uznać za niebyły wyrok sądu wyższej instancji, który nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem.
TSUE uznał, że sąd krajowy nie może pominąć faktu, że TSUE odmówił statusu sądu Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych polskiego Sądu Najwyższego.
Szybko głos zabrał często aktywny na X prawnik Bartosz Lewandowski. "W którym przepisie Traktatów i Konstytucji RP przyznano TSUE uprawnienie do oceny ustroju sądów w Polsce?" – zapytał retorycznie.
TSUE oczywiście nie ma takiego uprawnienia, co od wielu lat jest ignorowane przez brukselskie elity i część polskiej sceny politycznej.
"W szczególności w sprawach karnych, w których sądy orzekają na podstawie prawa polskiego, a nie europejskiego? Bo to nie jest kompetencja przekazana UE, a TSUE od wielu lat «rozpycha» się w swoich kompetencjach o czym wielokrotnie wypowiadały się krytycznie sądy konstytucyjne państw członkowskich (np. Niemiec)" – napisał Lewandowski.
